czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 9

Tytuł: "Czego ode mnie chcesz?"
Perspektywa: Sophie Lawrence

Pewnie znów wylądowalibyśmy w łóżku, ale zorientowałam się, że nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę uprawiać seksu z Zayn'em. Dlaczego? Bo kocham Williama. To on jest panem mego serca, pomimo iż mnie zdradził z moją najlepszą przyjaciółką. Obiecałam sobie, że całkowicie go oleję, że nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Miałam wyrzucić go z mojego serca, ale nasze ostatnie spotkanie dało mi do zrozumienia, że choćbym nie wiem jak się starała, nie przestanę go kochać. Nigdy. Mówią, że stara miłość nie rdzewieje. Coś w tym chyba jest. Dlatego też postanowiłam zerwać z Zayn'em wszelkie kontakty. Wiem, że to głupie, bo mieszkamy na przeciwko siebie i wylądowaliśmy razem w łóżku, ale muszę o nim zapomnieć.
- Zayn stój. - wyszeptałam między pocałunkami, jednak chłopak zignorował moją prośbę. - Przestań, słyszysz! - uniosłam się i odepchnęłam Malika. Zdezorientowany mulat patrzył na mnie z niedowierzaniem. - Ja... nie mogę. - wyjaśniłam szeptem. Pytający wzrok Zayn'a spowodował, że zaczęłam mu się tłumaczyć. Sama nie wiem dlaczego. - Posłuchaj... Ja niecały rok temu zakończyłam pewien związek. Dziś spotkałam się z Will'em i zrozumiałam, że nadal go kocham. Postanowiłam dać mu drugą szansę, więc my... nie możemy się dłużej spotykać. Przepraszam. - do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciało mi się płakać ze względu na Malika. Po prostu w mojej głowie pojawiły się bolesne wspomnienia... Nieważne. W każdym bądź razie, mulat stał cały czas w tym samym miejscu i patrzył się gdzieś w przestrzeń. 
- Przynajmniej wiem na czym stoję. - mruknął i chciał opuścić moje mieszkanie, ale mu przeszkodziłam.
- Zayn? - chwyciłam jego nadgarstek. Chłopak odwrócił się, aby na mnie spojrzeć. - Przepraszam. - szepnęłam, a Malik ponownie ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Zrobiłam to samo. W końcu ktoś je musiał za nim zamknąć. Po wykonaniu tej czynności, wzięłam z szafki kuchennej tabliczkę czekolady i poszłam do swojego pokoju. Kiedy znalazłam się w środku, zamknęłam drzwi na klucz, po czym położyłam się na łóżku. Nie minęło 5 minut, kiedy pochłonęłam całą mleczną czekoladę. Zawsze tak robię, gdy jestem wściekła i smutna. Chore, no nie? Niby dlaczego miałabym być smutna? Odrzuciłam chłopaka, z którym łączył mnie tylko seks, aby dać szansę temu, którego kocham. Normalny człowiek powinien się cieszyć z tego powodu. Przecież to prawidłowa decyzja. Czyż nie? Miałam świadomość, że dobrze zrobiłam. Mimo to, jakiś wewnętrzny głos mówił mi, że moja decyzja to jeden wielki błąd. Doszłam do wniosku, że to wszystko zależy od perspektywy. Z jednej strony dobrze zrobiłam, bo daję szansę temu, którego kocham. Z drugiej, temu, który zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. Co ja mam kurwa zrobić? Do wróżki się udać? Powiem szczerze: pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić, jak się zachować. Po prostu nie wiem. W głowie mam cholerną pustkę. Gdybym tylko miała możliwość poradziłbym się kogoś, nawet Leny. Niestety jest to niemożliwe, ponieważ moja współlokatorka po raz kolejny nie wróciła na noc. Ta to ma beztroskie, kurna, życie! Pff, co ja będę rozpaczać. Jestem twarda! - wmawiałam sobie, ale nie za bardzo mi to pomogło. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze niedawno byłam inna. Taka... bezuczuciowa, arogancka, niezależna, a teraz? 
Postanowiłam odreagować. Przebrałam się w skórzaną małą-czarną z baskinką i szpilki w tym samym kolorze. Włosy wyprostowałam i związałam w wysoką kitkę, po czym opuściłam mieszkanie i udałam się do pobliskiego klubu. Muszę przyznać, że miałam mały problem z trafieniem, ponieważ szłam tam po raz pierwszy i nie zdążyłam zapoznać się z tą częścią miasta. Po jakiś 20 minutach, w końcu dotarłam na miejsce. Ochroniarze bez problemu mnie wpuścili. Z resztą widziałam jak wchodzą tu nawet 15-latki, więc co ja się w ogóle dziwię. Trzeba będzie znaleźć jakiś lepszy klub, ale nie dziś. Kiedy znalazłam się w środku, od razu uderzył mnie charakterystyczny zapach takich miejsc. Mieszanina perfum, papierosów, alkoholu i potu. Jedno słowo określające tę woń: fuj! Ale idzie się przyzwyczaić. Pierwsze co zrobiłam, to podeszłam do baru, aby zamówić jakiś napój z odrobiną procentów. Barman podał mi zamówionego przeze mnie drinka, którego od razu wypiłam i ruszyłam na parkiet. Początkowo tańczyłam solo, jednak potem dołączył do mnie jakiś wysoki chłopak. Jeśli chodzi o jego fryzurę... Hmm. Wyglądał tak, jakby miał na głowie mop pokręcony lokówką. Jednak chłopak sam w sobie był przystojny, a te kędziorki dodawały mu uroku. Nagle mój partner od tańca zaproponował mi drinka. Dla mnie byłby to już drugi w ciągu 15 minut, ale nie mam w zwyczaju odmawiania alkoholu. Z resztą innych używek również. Jestem kulturalna w końcu, no nie? Rodzice uczyli mnie asertywności, ale teraz można powiedzieć, że nie mam i nigdy nie miałam rodziców, więc... tak jakby nikt mnie niczego nie nauczył. Byłam samodzielna. Zawsze. Chłopak pociągnął mnie w stronę baru. Tylko jedno krzesło było wolne, więc jak przystało na dżentelmena, ustąpił mi miejsca.
- Może zechcesz mi zdradzić swoje imię? - zapytał uśmiechając się zalotnie.
- Sophie... Jestem Sophie. - przedstawiłam się odwzajemniając gest.
- Harry. - podał mi rękę, którą uścisnęłam. 
Nagle poczułam potrzebę skorzystania z toalety, więc grzecznie przeprosiłam nowego kolegę i udałam się tam, gdzie król chodzi piechotą. Weszłam do jednej za kabin, zrobiłam to, co miałam zrobić, po czym umyłam ręce i "przypudrowałam nosek". Nagle usłyszałam za sobą znajomy mi głos.
- Ooo, Lawrence. Dawno się nie widziałyśmy. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Emily. - wysyczałam przez zęby spoglądając na dziewczynę.
- Też się cieszę, że cię widzę złotko. - uśmiechnęła się sztucznie.
- Czego ode mnie chcesz? - warknęłam. Brunetka zaśmiała się na moje słowa. Jednak nie był to sympatyczny śmiech. Był on chamski, wrogi i sarkastyczny. Przy tym tak głośny, że aż uszy bolały.
- Jak myślisz... Czego ja mogę od ciebie chcieć? - zapytała zbliżając się do mnie.
- Nie licz na to. - powiedziałam, gdy domyśliłam się o co jej chodzi.
- Skarbie, chyba nie chcesz, aby pewne zdjęcia i filmiki wyciekły do internetu, co? - ton jej głosu był przesłodzony tak bardzo, że mocniej się chyba już nie dało.
- O czym ty mówisz? Jakie zdjęcia? - dopytywałam zirytowana tą całą sytuacją.
- Na przykład jak handlujesz narkotykami, jak grozisz Chuck'owi przystawiając mu lufę do głowy... - zaczęła wymieniać.
- Dobra, skończ już. Czego chcesz? - przerwałam jej.
- Ciebie. - szepnęła i wpiła się w moje usta. Wiedziałam do czego za chwilę te dziewczyna doprowadzi, ale nie miałam innego wyjścia. Nienawidzę tej suki! Z obrzydzeniem odwzajemniałam jej pocałunki. Brunetka pociągnęła mnie do jednej z kabin. Nie muszę chyba opisywać co się tam działo. Na szczęście był to tylko szybki numerek. Niestety tej dziwce nigdy jeden raz nie wystarcza. Powiem szczerze: czuję się zgwałconą. Pewnie teraz pomyślicie dlaczego nie mogę tego po prostu zgłosić na policję? Otóż, gdybym tak zrobiła, Emily przekazałaby im wszystkie zdjęcia i filmy, na których handluję narkotykami itp. Kurwa, w co ja się wplątałam!
Kiedy skończyłyśmy, poprawiłam rozmazany od łez makijaż i wróciłam do Harry'ego. Niestety nie miałam już ochoty na dalszą zabawę, więc przeprosiłam go i udałam się do domu. Chłopak chciał mnie odprowadzić, jednak ja byłam nieugięta i nie pozwoliłam na to. Potrzebowałam samotności.
Spokojnie, powoli wróciłam do apartamentu, który musiałam dzielić z dziewczyną, która szlaja się gdzieś po nocach i nie wiadomo co robi. Na miejscu znalazłam się po 10 minutach. Otworzyłam drzwi i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po wejściu do środka, było zdjęcie szpilek. Następnie udałam się do łazienki. Po drodze usłyszałam krzyk Leny:
- Gdzie byłaś?
- To cię chyba nie powinno interesować. Mnie nie obchodzi co robisz, gdy nie wracasz do domu na noc, więc ciebie niech nie obchodzi co robię ja. - odparłam. Miałam dosyć zachowania tej dziewczyny, pomimo tego, że praktycznie z nią nie rozmawiam. Może to i lepiej. 
- Przepraszam, że chciałam być miła. - powiedziała stając na przeciwko mnie. 
- Mhmm. - prychnęłam i poszłam do siebie. Dziewczyna uczyniła to samo.
Wzięłam czystą bieliznę i poszłam się wykąpać. Nalałam do wanny gorącej wody, wsypałam płatki róż i weszłam do środka. Rozluźniłam wszystkie mięśnie, zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować. Uwielbiam takie chwile, gdy mogę pobyć sama w ciszy i spokoju.
Nagle mój telefon zawibrował, przerywając tym samym błogi stan, w którym się znajdowałam. Spojrzałam na wyświetlacz. Osobą, która postanowiła do mnie napisać okazała się Emily. 

"Spotkajmy się jutro w Hyde Park'u o 2 pm. Mam dla ciebie propozycję."

Super. Wspominałam już, że nienawidzę tej zdziry?
 __________________________________________________

A więc tak. Rozdział jest.
Przepraszam, że dopiero teraz go dodaję, ale wcześniej nie miałam ani weny, ani czasu.
Poza tym problemy z internetem nie szczególnie ułatwiły mi to zadanie.
No cóż, trudno się mówi.
Nie ma żadnych zdjęć, ani muzyki, a rozdział nie jest najlepszy.
To wszystko dzięki temu, że pisałam i nadal piszę to wszystko na komputerze stacjonarnym należącym do moich rodziców. 
Nie mam tu żadnych swoich danych, więc przepraszam za te braki.
Mam nadzieję, że rozdział się jednak podoba i zechcecie zostawić po sobie jakiś ślad...
Na przykład komentarz czy coś :)

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 8

Tytuł: "Jak powiedziałam, tak zrobiłam..."
Perspektywa: Lena Moore
Muzyka: http://www.youtube.com/watch?v=ZCXUonOBNnQ

Obudziłam się na jakimś dziwnym, twardym i niewygodnym łóżku. Na pewno nie należało do mnie. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam dookoła. Znajdowałam się w dosyć ciemnym, urządzonym na granatowo pokoju. Zgaduję, że należy on do chłopaka. Z tego co pamiętam wczoraj wieczorem siedziałam z Niall'em i Harry'm na kanapie. Oglądaliśmy jakiś nudny horror. No tak. Film był tak nudny, że zasnęłam w połowie. Pewnie nie wiedzieli co ze mną zrobić i zanieśli na górę. Ciekawe kogo to pokój, bo sądząc po bałaganie raczej należy do któregoś z nich. Nie mogłam znaleźć mojego telefonu, żeby zobaczyć, która godzina. Postanowiłam więc wstać. Powoli zwlekłam się z łóżka i udałam w kierunku drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam kilka innych drzwi. Dalej znajdowały się schody. Po drodze spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy. Zeszłam na dół, gdzie słychać było jakieś rozmowy i śmiechy. Weszłam do kuchni, gdzie jak się okazało siedzieli Harry z Louis'em.
- Witamy śpiącą królewnę!- przywitał mnie uśmiechnięty Lou.
- Yyy hej - odparłam przecierając oczy.
- Zjesz z nami śniadanie? - zapytał Harry, który akurat coś przygotowywał, chyba omlety.
- Która godzina? - zapytałam, ignorując jego pytanie.
- 11
- Tak wcześnie? - nic dziwnego, że jestem niewyspana. No trudno. - to jeśli się nie obrazicie chciałabym pójść do domu, ogarnąć się trochę.
- Jasne. podwieźć cię?
- Nie, poradzę sobie.
- No dobrze.
- Szukałam cię! - powiedziałam kiedy zauważyłam mój telefon leżący na stoliku. Wzięłam go i schowałam do kieszeni. - no to do zobaczenia!
- Pa! Na pewno nie chcesz żeby cię podwieźć?
- Na pewno, pa! - pożegnaliśmy się, po czym wyszłam z ich domu. Pogoda znów dopisywała. Po niecałych 20 minutach stałam już przed drzwiami mojego apartamentu i przeszukiwałam kieszenie w celu znalezienia kluczy. Wreszcie znalazłam i weszłam do środka. Sophie chyba była w domu, ale nie chciałam jej przeszkadzać. Udałam się więc do mojego królestwa. Muszę przyznać trochę się zdziwiłam widokiem jaki zastałam. Panował straszny bałagan. Nie mieszkałam tam długo a już ledwo co dało się otworzyć drzwi. Muszę tu kiedyś posprzątać. Rzuciłam się na łóżko i postanowiłam trochę odpocząć. Sięgnęłam po laptopa i włączyłam go. Weszłam na facebooka, twittera i poczytałam jakieś plotki. Kiedy mi się znudziło, wzięłam coś w co mogłabym się przebrać i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i
ubrałam się w wybrane wcześniej rzeczy. Założyłam jeszcze tylko czarne trampki i byłam gotowa. Haha, ciekawe na co. Napisałam więc do Daniela z pytaniem co robi. Odpisał że nic konkretnego. Już chciałam mu odpisać, jednak usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach zobaczyłam nikogo innego jak Daniela. Chłopak nie czekając na zaproszenie wpakował się do środka i poszedł usiąść w salonie.
- Haha, skoro czujesz się tu jak u siebie to po co pukałeś? - zapytałam rozbawiona jego zachowaniem.
- A tak jakoś głupio było bez niczego wchodzić. - wzruszył ramionami.
- Mhm - usiadłam obok niego. -  to co robimy?
- Może na imprezę? - zapytał, lecz po chwili dodał - tam gdzie ostatnio.
- Okej, dobry pomysł. - w sumie, nic oryginalnego, znowu na jakąś domówkę, ale lepsze to, niż siedzenie w domu.
- To idziemy?
- Spoko - obydwoje wstaliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Po drodze zmieniłam tylko buty,  z trampek na szpilki. Podobnie jak ostatnio, szliśmy pieszo. Nie było to jakoś bardzo daleko. Całą drogę przegadaliśmy, więc nawet nie zauważyłam kiedy staliśmy przed wejściem do domu jego znajomego.  Swoją drogą tu ciągle są jakieś imprezy. Ciekawe czy spotkam tu Jack'a albo chociaż Harry'ego, Niall'a...
Weszliśmy do środka. Było już sporo ludzi, impreza dopiero się rozkręcała. Razem z Danielem pogadaliśmy chwilę z 'gospodarzem'. Całkiem miły gość.  Potem obydwoje znaleźli sobie jakieś laski i tyle ich widziałam. Poszłam więc napić się. Wzięłam drinka i dosiadłam się do grupki nieznanych mi wcześniej chłopaków. Wśród nich dostrzegłam Jack'a. Rozmawialiśmy trochę, piliśmy, ogólnie była świetna atmosfera. Poczułam, że chcę mi się pić, a swojego ostatniego drinka już dawno wypiłam. Oświadczyłam wszystkim, że idę się napić. Jak powiedziałam, tak zrobiłam i już po chwili trzymałam w ręce mój ulubiony napój. Zauważyłam, że podszedł do mnie Jack. Wzrokiem wskazał schody. Zrozumiałam, że chcę udać się w bardziej spokojne miejsce. Poszłam za chłopakiem i wreszcie zostaliśmy sami. 
- To co ostatnio? - zapytał, choć widziałam w jego oczach coś tajemniczego. Chłopak był bardzo pewny siebie, jednak nie przeszkadzało mi to.
- Może być... - powiedziałam najbardziej obojętnie jak potrafiłam. Chłopak nic nie odpowiedział. Wręczył mi jedynie małe kapsułki i oddalił się. Nie zastanawiając się zażyłam je i wróciłam z powrotem na imprezę. Napiłam się jeszcze mojego ulubionego drinka i czułam się świetnie.  Gdzieś w oddali dostrzegłam Harry'ego. On chyba też mnie zauważył, ponieważ przyszedł przywitać się.  Ja niestety miałam problemy z mówieniem. W moim wykonaniu musiało to śmiesznie wyglądać. Harry widocznie zaniepokojony moim zachowaniem postanowił wyprowadzić mnie na zewnątrz. Nie mogłam złapać równowagi więc usiadłam na zimnej posadce. Majaczyłam coś pod nosem, że chcę iść potańczyć...
- Hej - przykucnął przy mnie. - to nie był najlepszy pomysł. - chłopak nie był zły, może raczej zmartwiony, rozczarowany?
- Oj tam...
- Chodź, zabiorę cię do domu.
- Haha no wiesz, tak szybko... - nie myślałam wtedy racjonalnie i gadałam bzdury, jednak na jego twarzy można było dostrzec lekki uśmiech. Co się działo dalej, niestety kolejny raz nie pamiętam...

__________________________________________

No to mamy 8! :D 
Jak wam się podoba?
Piszcie w komentarzach, bo jest to naprawdę motywujące :)

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 7

Tytuł: "Będę na ciebie czekał."
Perspektywa: Sophie Lawrence
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=o_5YIc2LbSk

Rano obudziły mnie delikatne pocałunki, które czułam praktycznie wszędzie. Na twarzy, na ustach, na szyi, na dekolcie... Otworzyłam oczy i ujrzałam Zayn'a.
- Co ty tu robisz? - wymamrotałam przecierając oczy.
- Siedzę. - odpowiedział zmysłowo miziając mnie po ręce.
- To idź stąd. - mruknęłam i chowałam głowę pod poduszkę. Niestety moja prośba nie poskutkowała. Najwidoczniej mój słodki głosik na niego nie działa. - Wynocha! - wrzasnęłam. I jest sukces! Chłopak potulnie opuścił moją sypialnię. Jednak nie mogłam ponownie zasnąć. Wstałam, wzięłam prysznic i poszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Lena jeszcze spała. Nie budziłam jej. Szczerze mówiąc, to nie za bardzo interesowałam się jej osobą. Dziewczyna jest dorosła, więc nie muszę jej niańczyć. Robi co chce, to w końcu jej życie. Kiedy weszłam do kuchni, zastałam tam Zayn'a, który przygotowywał śniadanie.
- To dla ciebie królewno. - musnął moje usta. Podziękowałam mu i zabrałam się za konsumpcję.
- Zayn. Wyjaśnijmy sobie coś. - zaczęłam. - To, że uprawialiśmy seks, nie znaczy, że coś do ciebie czuję. Po prostu miałam na to wszystko ochotę i spełniłam swoją zachciankę. - powiedziałam, a chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem. - No chyba nie sądzisz, że w ciągu dwóch dni można się zakochać, prawda? - zapytałam.
- Emm, tak. Prawda. - mruknął. - Ja już będę lecieć. Cześć. - dodał po chwili i opuścił mieszkanie trzaskając przy tym drzwiami. Ups, chyba serio pomyślał, że coś do niego poczułam. Idiota. Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam się przejść. Udałam się do pobliskiego parku. Siadłam na jednej z wolnych ławek i obserwowałam ludzi tam się znajdujących. Jedni się gdzieś spieszyli, a drudzy, tak jak ja, siadali na ławkach i napawali się tym pięknym dniem. Wokół biegały dzieci, którym sprawiało to na prawdę wiele radości. Żyły tak beztrosko, nie miały żadnych problemów, a ich wyobraźnia sprawiała, że świat je otaczający stawał się piękniejszy. Alejkami spacerowały zakochane pary, trzymając się za ręce i całując co jakiś czas. Gdy obserwowałam tych zakochańców przypomniał mi się związek, w którym byłam niespełna rok temu. Mocno się zakochałam. Byliśmy ze sobą ponad dwa lata. Wierzyłam, że to prawdziwe, silne uczucie. Will codziennie mnie uświadamiał, że jestem miłością jego życia, że nigdy mnie nie zostawi, że jestem jego "jedyną". Teraz wiem ile warte są słowa chłopaka. Jak się okazało William zdradzał mnie przez jakieś pół roku. Wiecie co jest w tym wszystkim "najlepsze"? Że zdradzał mnie z moją najlepszą przyjaciółką. Ufałam im obojgu. Byli dla mnie najważniejsi. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dwie tak bliskie mi osoby zraniły mnie tak cholernie mocno. Dlaczego? Codziennie zadawałam sobie to pytanie. Topiłam smutki w alkoholu, potem narkotykach, aż w końcu starałam się zapomnieć o tym wszystkim uprawiając seks z pierwszym lepszym chłopakiem. Tak, może jestem dziwką, ale ja też mam swoje uczucia. Zrozumiem jeśli ktoś wyzwie mnie od łatwych i puszczalskich. W końcu sama zapracowałam sobie na taką opinię. Jednak nigdy nie zrozumiem tego, jak można kogoś oszukiwać. Kogoś, kto jest dla ciebie cholernie ważny. Przynajmniej tak ci mówił. Nigdy nie pojmę tego, jak można zranić tak mocno drugą osobę. Nigdy...
Nawet nie zauważyłam kiedy, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nie powstrzymywałam ich. Potrzebowałam uwolnić się od tych wszystkich wspomnień. Niestety płacz nie wykasuje mi ich wszystkich z pamięci, ale przyniesie chociaż jakąś ulgę.
Nagle dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Niestety łzy uniemożliwiały mi rozpoznanie go.
- Chusteczkę? - zapytał. Znałam ten głos. Doskonale go znałam. Wyrwałam chusteczkę z dłoni chłopaka i otarłam łzy. Chciałam wstać i odejść, jednak on mi na to nie pozwolił. Chwycił mój nadgarstek i pociągnął w dół tak, że z powrotem siedziałam na ławce.
- Czego chcesz? - spytałam oschle.

- Chcę ci powiedzieć, że to co zrobiłem było największym błędem w moim życiu. Kochałem cię i nadal kocham. Nigdy nie przestałem. Nigdy, rozumiesz to? - odpowiedział patrząc prosto w moje oczy.
- Hahahahahaha. - wyśmiałam go z kpiną. - Kochasz mnie tak? Nie bądź śmieszny, Will. Gdyby tak było, nie zdradziłbyś mnie. Nie poszedł byś do Alice. Gdybyś mnie kochał, powiedziałbyś jej jak jest na prawdę. Nie zostawiłbyś mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki. - powiedziałam starając się być opanowaną.
- To ty mnie do cholery zostawiłaś! - krzyknął.
- Ja cię zostawiłam?! To ty mnie kurwa zdradziłeś, nie ja! To nie ja uprawiałam seks z innymi, gdy byłam w związku z tobą. Kiedy byliśmy razem nie spojrzałam na żadnego innego chłopaka, bo tylko ty się liczyłeś! A ty, kurwa, co?! Ty wolałeś moją najlepszą przyjaciółkę! Jesteś żałosny! - wrzeszczałam i zaczęłam biec w nieznanym mi kierunku. Jeszcze nie zdążyłam zapoznać się z miastem.
- Sophie! Sophie stój! - słyszałam za sobą jego głos, ale nie zatrzymywałam się. Nagle poczułam jak szarpie mnie za dłoń, co powoduje, że staję na wprost niego zdecydowanie za blisko. Nasze ciała się stykają, a oddechy mieszają. Znów tonę w tych jego wspaniałych, brązowych tęczówkach. Nagle chłopak mnie całuje. Nie potrafię przerwać tej czynności. Nie odwzajemniam pocałunku, ale go nie przerywam. Co się ze mną dzieje? Przecież on mnie zdradził! Właśnie do mnie dotarło, ze pomimo tego, ze zerwałam z nim rok temu, moje uczucie nie wygasło. Nadal go kocham. Wciąż mam świadomość, że wolał moją przyjaciółkę, ale nie potrafię go nie kochać. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek, natomiast chłopak go pogłębił. Z każdą chwilą robiliśmy to coraz bardziej zachłannie.
- Sophie, wróć do mnie, błagam. Nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować. - wyszeptał.
- Jakoś dawałeś sobie radę przez ten rok. - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało. - odpowiedział.
- Powiedz... Alice cię rzuciła? - spytałam z kpiną w głosie.
- Nie. Ja ją. Za każdym razem, gdy na nią spoglądałem widziałem ciebie. Za każdym razem, gdy smakowałem jej ust, czułem twoje. Każdej nocy myślałem i śniłem o tobie. Nie o Alice. To ty jesteś moją największą miłością. To ty jesteś moim największym marzeniem. To ty jesteś całym moim światem. Kocham cię. - powiedział muskając co chwila moje usta. Nie wiedziałam co mam robić, jak się zachować. Dać mu jeszcze jedną szansę, czy sobie odpuścić. Co jeśli zdradzi mnie po raz kolejny? Co jeśli znowu mnie zrani? 
- Will, daj mi to wszystko przemyśleć, okej? Ja nie wiem co ja mam robić... Przepraszam. - szepnęłam i ze łzami w oczach wróciłam do domu.
- Będę na ciebie czekał. Nieważne jak długo. Będę! - krzyknął, gdy byłam już jakieś 20 metrów od niego.
Wróciłam do domu i udałam się do swojego pokoju. Nie wiedzieć czemu zaczęłam płakać jak bóbr. Kiedy się ogarnęłam poszłam do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Wybiła godzina 15:00 i Lena postanowiła wreszcie się zbudzić. Dziewczyna nie do końca kontaktowała, a ja nie miałam zamiaru na rozpoczynanie rozmowy. Nie chodziło tu o to, ze jestem chamska czy nie kulturalna, ale o to, ze przez dzisiejsze wydarzenia, nie miałam najmniejszej ochoty na pogaduszki. Wiedziałam, że rozmowa na temat dnia dzisiejszego skończy się moim płaczem, przez który musiałabym się ze wszystkiego tłumaczyć, a tego nie chciałam. Zdecydowanie.
Nagle dziewczyna postanowiła przerwać ciszę, która panowała w kuchni pytaniem jak dotarła wczoraj do domu. Nie chciałam, aby wiedziała, że ja i Harry się dobrze znamy, a co gorsza jesteśmy rodzeństwem przyrodnim. Dlatego też odpowiedziałam, że... jakiś chłopak. Po zjedzonym posiłku udałam się do siebie do pokoju. Aby zabić czas, zaczęłam oglądać "Burleskę". Genialny film! Kiedy mój seans filmowy się skończył, mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam numer Zayn'a.

"Możemy się spotkać? Zayn."
"Mieszkasz naprzeciwko mnie. Nie możesz po prostu przyjść bez zapowiedzi, tak jak to zwykle robisz?"

Nie odczekałam się odpowiedzi. W zamian za to usłyszałam głośne stukanie do drzwi. Tak jak myślałam, był to Malik. Kiedy otworzyłam drewniane wrota, chłopak bez słowa skierował się do mojego pokoju.
- Ej, ja tu jestem! - krzyknęłam za nim zamykając drzwi.
- A ja tu! - odpowiedział równie głośno. Po usłyszeniu tych słów natychmiastowo udałam się do swojej sypialni. 
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam dosyć spokojnie, siadając na łóżku.
- O nas. - mruknął.
- Nie ma nas, Zayn. To była tylko jedna noc. Nic więcej. - odpowiedziałam.
- A więc chcesz mi powiedzieć, że... - zaczął.
- Spokojnie, możesz nazwać mnie puszczalską dziwką i szmatą, ale nie możesz mnie oceniać w ogóle mnie nie znając. - powiedziałam. Wiedziałam jakie słowa cisną mu się na usta, ale nie potrafił ich wypowiedzieć. Bał się. Bał się, że mnie zrani. Trudno, jakoś to przeboleję. Nie obchodzi mnie jego opinia na mój temat.
- Chciałem powiedzieć, że mnie wykorzystałaś, ale skoro tak uważasz...
- To nie zaprzeczysz, prawda? - dokończyłam za niego. Jego odpowiedzią byłą spuszczenie wzroku.
- Nie wstydź się. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale pamiętaj, że ty wcale nie zaprzeczałeś. Mogłeś mnie powstrzymać, a poszedłeś ze mną do łóżka niczym potulny baranek. Ja też mogę powiedzieć, że jesteś męską dziwką i uprawiasz seks z pierwszą lepszą. - posłałam mu zwycięski uśmieszek.
- Nie możesz mnie oceniać. - mruknął.
- Właśnie o tym mówię. Ty też nie możesz. To, ze poszłam do łóżka z tobą, nie znaczy, że robię to każdej nocy z innym, no nie? - powiedziałam. - Wiesz co... Myślę, że ta rozmowa prowadzi donikąd, więc możesz już iść. - dodałam po chwili.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytał zatrzymując się przy drzwiach.
- Jaka? - odparłam zdziwiona jego pytaniem.
- Taka... chamska, niedostępna, szczera do bólu. - wyjaśnił.
- To chyba nie powinno cię interesować. W końcu jestem dziwką. Kogo obchodzi co one czują? - warknęłam.
- To ty powiedziałaś, ze nią jesteś, nie ja. - odburknął.
- Tak, ale gdybyś tak nie uważał, zaprzeczyłbyś. - powiedziałam.
- Możesz w końcu przestać?! - krzyknął.
- Co?! - spytałam równie głośno.
- Wmawiać sobie, że jesteś tą cholerną dziwką! Wiesz, że nie jesteś to dlaczego cały czas drążysz ten temat! - wrzasnął.
- A nie mam racji?! 
- Nie, kurwa! - po tych słowach złączył nasze usta w agresywnym, ale namiętnym pocałunku.
__________________________________

No to jest 7 rozdział. Co o nim sądzicie?
Męczyłam się nad nim cały dzień i szczerze mówiąc, nawet jestem zadowolona.
Jednak to nie moje zadanie go oceniać, tylko wasze, dlatego czekam na komentarze :) x

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 6

Tytuł: "Ahh tak, coś tam kojarzę."
Perspektywa: Lena Moore
Muzyka:  http://www.youtube.com/watch?v=txBfhpm1jI0

Nastęnego dnia obudził mnie jakiś hałas w kuchni. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Sięgnęłam po telefon żeby zobaczyć, która godzina... 15?! No tak, wczoraj musiała być niezła impreza, szkoda tylko, że nie za wiele pamiętam. Postanowiłam więc wstać i pójść się trochę ogarnąć. Okropnie bolała mnie głowa. Szczerze mówiąc to bałam się spojrzeć w lustro. Powoli zwlekłam się z łóżka i skierowałam do łazienki, po drodze zgarniając jakieś ciuchy, bo jak na razie wciąż byłam w sukience. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i w tej chwili powinnam powiedzieć, że czułam się jak nowo narodzona. Nie tym razem, bo niestety nadal czułam się fatalnie. Przejrzałam się w lustrze. Miałam jakoś dziwnie rozszerzone źrenice, po za tym nie było ze mną aż tak źle. Jeszcze tylko pomalowałam się delikatnie, żeby nie wyglądać jak siedem nieszczęść. Powoli powędrowałam do kuchni. 
Nie kontaktowałam jeszcze dobrze więc przystanęłam i rozejrzałam się. Sophie jadła śniadanie, a właściwie obiad. Ja nie byłam głodna, 
więc zaparzyłam sobie kawę i zajęłam miejsce naprzeciwko niej. Pozostało mi jeszcze jedno pytanie do wyjaśnienia.
- Ymmm Sophie?
- Tak? - dziewczyna przeniosła swój wzrok na mnie.
- Nie wiesz może jak wczoraj wróciłam do domu?
- Jakiś chłopak cię przyniósł... - przerwałam jej.
- Haha przyniósł?
Sophie pokiwała twierdząco głową i również zaśmiała się.
- No tak, pewnie Harry - dopiero teraz przypomniało mi się o moich nowych znajomych, których spotkałam wczoraj. Dziewczyna jakby skrzywiła się na dźwięk wymawianego przeze mnie imienia. Albo może po prostu mi się wydawało. Nieważne.
Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a, od jakiegoś nieznanego numeru.
'Hej:* Jak tam po imprezie? Może spotkamy się dzisiaj? Harry. '
Skąd on ma w ogóle mój numer? Dobra, mniejsza o to. I tak nie miałam planów na dzisiaj więc odpisałam mu.
'Okej, bardzo chętnie. Gdzie i o której?'
Po chwili dostałam odpowiedź.
'Może wpadniesz do mnie?'
Zgodziłam się, a chłopak wysłał mi swój adres. Założyłam moje ukochane białe martensy i informując przedtem Sophie, wyszłam. Było całkiem ciepło, więc szłam pieszo. 

 Po drodze słuchałam muzyki i obserwowałam ludzi, jedni spieszyli się nie wiadomo gdzie, a drudzy tak jak ja, szli powoli i cieszyli się piękną pogodą.  Po 20 minutach stałam już pod bramą. Muszę przyznać, dom był naprawdę duży.
- Hej - Harry przywitał się ze mną i wpuścił do środka.- chodź do salonu.
Zrobiłam to co mi kazał i oboje usiedliśmy na kanapie. Wnętrze jego domu było bardzo przytulne i ślicznie urządzone.
- Więc co robimy? - zapytałam, bo przecież głupio tak siedzieć w ciszy.
- Dzisiaj nie ma chłopaków więc może obejrzymy jakiś film?
- Dobrze... chwila, 'chłopaków'?
- No tak, mieszkam z kumplami z zespołu.
- Jakiego zespołu? - zapytałam trochę zdziwiona tym faktem. Jakoś wcześniej nie słyszałam, o tym, że mają jakiś zespół.
- No ja i jeszcze czterech moich kumpli mamy zespół, dosyć znany... One Direction, kojarzysz?
- Ahh tak, coś tam kojarzę. I mieszkasz z nimi?
- Tak... - przerwałam mu.

- Ale wczoraj w klubie było ich trzech o ile dobrze pamiętam?
- Tak, Zayn mieszka chwilowo u swojego kumpla, Daniela czy jakoś tak. Niedługo pewnie wróci to poznasz jeszcze jego.
- Właściwie to miałam już okazję go poznać.
- Jak to? - zdziwił się chłopak.
- Daniel jest moim sąsiadem, mieszka naprzeciwko mnie. - wyjaśniłam.
- No tak.. Zayn nie mówił może kiedy ma zamiar wrócić?
- Nie, nic nie wspominał- Odpowiedziałam mu i między nami nastała chwila ciszy. - To co oglądamy? - zapytałam w końcu.
- Hmmmm, horror?
- Okej- zgodziłam się i wyjrzałam przez okno. Na dworze powoli zaczęło się ściemniać. 

Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Obróciłam się i ujrzałam blondyna, ubranego w dresy i szarą koszulkę. To był chyba Niall. Tak, to na pewno był Niall. 
- Heeej - przywitał się z nami, po czym rzucił na kanapę. - Co robicie?
- Właśnie zamierzaliśmy obejrzeć film.
- Okej. Mogę się przyłączyć?- zapytał.
- Jasne - odpowiedziałam mu, a chłopak zajął miejsce obok mnie.  Harry włączył jakiś horror, ale szczerze mówiąc dla mnie był bardziej śmieszny niż straszny. Wygłupialiśmy się, trochę rozmawialiśmy, aż w końcu nie wiem kiedy usnęłam...
___________________________________________

Rozdział trochę dziwny jak dla mnie i nie jestem do końca z niego zadowolona.
 A wy co sądzicie? 
Komentujcie <33


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 5

Tytuł: "Nie bój się." 
Perspektywa: Sophie Lawrence 
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=kFfKb_WEkCE

W rozdziale ukazana jest scena erotyczna, która zostanie wcześniej oznaczona, 
więc jeśli ktoś nie chce jej czytać, nie musi. 
Zaznaczę jej koniec i początek.

Na chwilę się od siebie oderwaliśmy tylko po to, abym mogła mu usiąść na kolanach. Gdy to nastąpiło ponowiliśmy wcześniej wykonywaną czynność. Muszę przyznać, że Zayn to zdecydowanie idealny materiał na osobę, która zaspokaja największe oczekiwania dziewczyny jeśli chodzi o pocałunki.
- Chodźmy do mnie... - wymruczałam mu na ucho. Natychmiastowo na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. To miłe, gdy tak działa na chłopaka twój szept. Zayn zdziwiony był moim czynem. Najwyraźniej nigdy wcześniej dziewczyna nie proponowała mu czegoś takiego. Chłopak tylko skinął głową, po czym oboje udaliśmy się do mojego apartamentu. Mam nadzieję, że Leny nie będzie.
Droga zajęła nam kilkanaście minut. Oczywiście nie obyło się od pocałunków. W końcu znaleźliśmy się w wielkim apartamentowcu, w którym mieszkałam. Wjechaliśmy windą na 8 piętro, bo właśnie tam znajdowało się moje mieszkanie, i skierowaliśmy się do apartamentu. Wyjęłam klucz z dresowych spodni, które na sobie miałam i otworzyłam drzwi. Kiedy upewniliśmy się, że apartament jest pusty ponownie zaczęliśmy się całować. Zachłannie, ale namiętnie. Zayn chwycił mnie za uda i podrzucił do góry, co spowodowało, że znalazłam się na jego rękach. Chłopak zaniósł mnie do mojego pokoju, który zamknął na klucz, aby nikt nam nie przeszkodził. Mulat rzucił mnie na łóżko i ponownie złączył nasze wargi kładąc się na moim ciele. Po chwili jednak się zamieniliśmy i to ja znajdowałam się na nim. Brunet wodził swoimi dłońmi po moich plecach i delikatnie muskał moją szyję, co sprawiało mi sporą przyjemność. Chłopak zaczął zdejmować ze mnie bluzkę...

+ 18

Zayn całował mój dekolt schodząc coraz niżej. Kiedy doszedł do stanika zaczął delikatnie "szarpać" go zębami. Kiedy skończył bawić się górną częścią mojej bielizny znów zaczął muskać kolejne partie mojego ciała. Jego wargi w końcu napotkały gumkę od moich dresów, których szybko się pozbył. To samo zrobił ze stanikiem. Kiedy mój biustonosz wylądował w jednym z kątów sypialni, chłopak całował i masował moje piersi. Przygryzał i podlizywał sutki, co mocno mnie podnieciło. Uwielbiałam tę część damsko-męskich pieszczot. Zayn ponownie zaczął składać subtelne pocałunki na moich ustach, które oczywiście odwzajemniłam. Przewróciłam chłopaka na plecy i teraz to ja przejęłam pałeczkę. Całowałam go czule i namiętnie. Zastanawiałam się nad tym, czy nie powinnam być bardziej agresywna i stanowcza, w końcu to tylko kolejny seks z kolejnym chłopakiem, z którym nic mnie nie łączy. Jednak doszłam do wniosku, że mulatowi podoba się tak jak jest. Z resztą mnie też. Ściągnęłam z niego koszulkę i ujrzałam jego umięśniony tors. Był niesamowity! Wodziłam dłońmi po jego świetnie wyrzeźbiony ciele, jednocześnie składając na nim delikatne pocałunki. Kiedy doszłam do spodni poczułam jak "kolega" chłopaka staje. Jest sukces!
Szybko pozbyłam się jego spodni. Na więcej chłopak mi nie pozwolił, ponieważ zrzucił mnie z siebie i po raz kolejny dzisiejszego wieczora przejął dowodzenie. Znów poczuła jego usta i dłonie na każdym centymetrze mojego ciała. Poczułam jak zdejmuje ze mnie majtki. Już po chwili chłopak pieścił językiem moją łechtaczkę. Chyba nie muszę wam mówić, że jest to najczulszy na pieszczoty punkt u kobiety, prawda? No właśnie. I pewnie nie muszę wam mówić, iż po raz kolejny wprawił mnie w podniecenie. Zaczęłam cicho pojękiwać na co chłopak się tylko uśmiechnął. Najwyraźniej sprawiłam mu tym przyjemność. Jeszcze przez chwilę pieścił dolne partie mego ciała, jednak mu przerwałam przyciągając go do siebie i składając na jego ustach długi, namiętny i zachłanny pocałunek. Pozbyłam się jego bokserek i podałam mu prezerwatywę. Muszę przyznać, że "kumpel" mojego dzisiejszego partnera  był... duży. Spodobał mi się. Hmm. Inni lubią tulipany, kolor niebieski, szybkie auta, a ja? A ja lubię seks i duże penisy. Dziwne? Może. Oczywiście lubię również wiele innych rzeczy.
Zayn w końcu założył prezerwatywę i delikatnie we mnie wszedł nerwowo spoglądając w moje oczy. Bał się, że może sprawić mi ból. To słodkie...
- Nie bój się. Nie jestem dziewicą. - poinformowałam go. Jego reakcja? Bezcenna. Czy ja na prawdę wyglądam na grzeczną dziewczynkę? Nieważne.
Chłopak przyspieszył i oboje zaczęliśmy głośno sapać i stękać. Górowaliśmy w tym samym momencie. Po tej jakże wspaniałej chwili opadł na wolne miejsce obok mnie i czule musnął moje usta. Odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go. Delikatnie wodziliśmy językami po swoich podniebieniach, a kiedy napotkały się na swojej drodze, rozpoczynały zaciętą walkę, która po chwili przeradzała się w gorący taniec. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. To było niesamowite. Nigdy nie czułam czegoś takiego.

koniec sceny + 18

Leżeliśmy w ciszy wtuleni w siebie. O dziwo, milczenie w naszym towarzystwie w ogólne nam nie przeszkadzało. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i oddychaliśmy spokojnie. Chłopak po raz kolejny dzisiejszego wieczora namiętnie mnie pocałował. Nie protestowałam. Sama zdziwiłam się swoją reakcją. Wcześniej, gdy uprawiałam seks z chłopakami zależało nam tylko na przyjemności. Nawet nie pytaliśmy się o swoje imiona. Z Zayn'em jest inaczej. Nie wiem co się we mnie zmieniło, co on zrobił, ale... to przyjemne uczucie. Tym bardziej, że znamy się dopiero niecałe dwa dni.
Nagle usłyszeliśmy stukanie do drzwi. Oboje spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. W końcu Lena ma ze sobą klucze, więc kto to? I znów usłyszeliśmy dźwięk pukania do drewnianych drzwi. Szybko zarzuciłam na siebie koc, którym się owinęłam i wyszłam z pokoju, aby zobaczyć kto postanowił nas odwiedzić. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam tyłek Leny. Tak tyłek. Dziewczyna była przerzucona przez czyjeś ramię. Niestety nie widziałam kto jest tym "szczęściarzem", ponieważ jej dupsko mi go zasłaniało.
- Czy to tu mieszka Lena? - zapytał znajomy mi głos. Niestety nie mogłam sobie przypomnieć do kogo on należy.
- Tak. Tam jest jej pokój. - odpowiedziałam wskazując kierunek, w którym chłopak powinien się udać. Po chwili usłyszałam krzyk Zayn'a. Szybko pobiegłam do swojej sypialni i co zobaczyłam? Mulata przybijającego piątkę z... zaraz, zaraz. Czy to mój braciszek przyrodni?
288089707384162738_dizs9aq9_c_large- Harry, a co ty tu robisz?! - wykrzyczałam zdziwiona i zirytowana.
- Przyniosłem twoją przyjaciółkę. - wyjaśnił z uśmiechem. No i czemu on się tak szczerzy?
- Współlokatorkę. - sprostowałam ze sztucznym uśmiechem.
- Też tu mieszkasz? - zapytał.
- Nie. Poluję na pająki. - odpowiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem. Chłopak tylko przewrócił oczyma.
- A ty? Co tu robisz? - tym razem Styles zwrócił się do mulata.
- Stoi. Nie widać? - odparłam za niego. Widziałam zakłopotanie bruneta, więc postanowiłam go wyręczyć. Wówczas lokowaty spojrzał na mnie i na niego ubranego do połowy. Na mnie i na niego. Na mnie i na niego. I tak jeszcze kilka razy. Po jakiś pięciu minutach chyba skojarzył o co chodzi.
- No to ja wam nie przeszkadzam. - powiedział podnosząc ręce w geście obronnym, po czym zaczął się wycofywać i już po chwili zniknął z mojego apartamentu. Między mną a Zayn'em nastała niezręczna cisza.
- Pójdę zobaczyć co z nią. - stwierdziłam i udałam się do pokoju blondynki. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Zwykle martwię się tylko o siebie, ale jak już wspomniałam trzeba zrobić dobre wrażenie. Poza tym cisza panująca między mną a Zayn'em nie była mi na rękę, więc opuszczenie salonu było dla mnie pewną ucieczką. Weszłam do sypialni dziewczyny i siadłam na łóżku, na którym leżała. Ciężko oddychała, ale nie wyczułam od niej alkoholu, więc nie wiem co mogło być przyczyną jej omdlenia. Nie wnikam. Zostawiłam ją samą zamykając drzwi do jej pokoju, po czym udałam się z powrotem do swojego królestwa. Zayn leżał w moim łóżku, a kiedy weszłam spojrzał na mnie tym swoim uwodzicielskim wzrokiem. Muszę przyznać, że oczy to ma zajebiste. Podniosłam z podłogi jego ciuchy, które po chwili wylądowały na jego twarzy.
- Wynocha z mojego łoża. - powiedziałam stanowczo, a on tylko spojrzał na mnie zdziwiony. Chyba nie dotarło jeszcze do niego to, co przed chwilką powiedziałam. - No już! - ponagliłam go. Mulat powoli podniósł się z łóżka i spojrzał na mnie błagająco.
- To gdzie ja mam spać? - zapytał robiąc minę zbitego psa.
- Mieszkasz w apartamencie na przeciwko. Myślę, że właśnie tam. - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Kiedy ja nie mam kluczy, a Daniel pewnie już śpi, bo nie wiem czy zauważyłaś, jest 2:34 w nocy! - ostatnie słowa mocno podkreślił. Przewróciłam tylko oczyma i dałam mu koc, którym byłam owinięta. Nie wstydziłam się mojego ciała, więc stanie przed nim nago w żaden sposób mi nie przeszkadzało. Z resztą, jemu też nie. Mogę śmiało powiedzieć, że nawet mu się spodobało. Po czym to poznałam? Jego "kolega" znów dawał o sobie znać. Jakiś niewyżyty jest ten Zayn, haha!
- Zostaje ci kanapa w salonie. - powiedziałam obojętnie wskazując na pomieszczenie, w którym spać miał mulat.
- Ekhm. Nie będzie ci zimno? - zapytał nieśmiało, co było urocze.
- Nie. Jest mi gorąco, więc raczej nie zmarznę. - odparłam wzruszając ramionami.
- To ja tak pewnie na ciebie działam, co?
- Chciałbyś. - po tych słowach wypchnęłam go z pokoju. Następnie drzwi zamknęłam na klucz, a gdy miałam pewność, że nikt mi nie przeszkodzi, wskoczyłam szybko pod prysznic. Gdy skończyłam się myć założyłam na siebie jedną z koronkowych koszulek nocnych i poszłam spać.
____________________________________

Hmm. Klapa!
Nie jestem dobra w pisaniu erotycznych scenek, jak widać.
Beznadziejnie mi to wyszło, ale ze względu na to, że jestem leniwa nie mam zamiaru usuwać tego wszystkiego i pisać od początku. Dlatego zostawiam tak jak jest.
Komentujcie ;)

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 4

Tytuł: "Miał ładne brązowe loki..."
Perspektywa: Lena Moore
Muzyka: http://www.youtube.com/watch?v=ucb3daErKAE

Dokańczałam właśnie jeść śniadanie, kiedy Sophie poszła pozwiedzać okolice, oczywiście zaraz po niej Zayn powiedział mi szybko, że skoro Sophie nie idzie to dotrzyma jej towarzystwa i również gdzieś zniknął. No to zostałam sama. Na szczęście miałam jeszcze drugą opcję do wykorzystania, a mianowicie impreza z Danielem. No cóż zawsze lepsze coś niż nic. Postanowiłam więc napisać do niego i zapytać czy zaproszenie nadal akutualne. W odpowiedzi napisał tylko, że wpadnie po mnie około 20:00. Z tego co mówił, impreza będzie u kogoś znajomego. A jeśli znajomi Daniela są tacy jak on, to będzie na prawdę niezła impreza. Odpowiadają mi takie klimaty, bo poniekąd do nich pasuje. W prawdzie mam tylko jeden tatuaż i są to nutki za uchem, których tak właściwie nie widać, to zawsze uwielbiałam chłopaków takich jak Daniel, który tatuaży miał mnóstwo. Zostało mi jeszcze dużo czasu żeby się przygotować. Postanowiłam więc, że najpierw przejżę facebooka, twittera i jakieś wiadomości. Miało mi to zająć chwilkę, a zajęło ponad dwie godziny. Zdałam sobie sprawę, że komputer to prawdziwy pożeracz czasu. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 15:30, więc nadal miałam sporo czasu.
Wzięłam więc długą, odprężającą kąpiel. Owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam do garderoby w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym założyć na imprezę. Ponieważ ma to być domówka wybrałam zwykłą czarną bluzkę z krzyżem i szorty z ćwiekami. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam z powrotem do łazienki przebrać się. Postanowiłam jeszcze pomalować sobie paznokcie na mój ulubiony kolor, czyli na czarno.  Potem zrobiłam trochę mocniejszy makijaż i założyłam zwykłe czarne szpilki. Byłam już gotowa ale chłopaka nadal nie było. Usiadłam więc w salonie i zaczęłam czytać jakiś tandetny magazyn.  Wreszcie usłyszałam upragniony dzwonek do drzwi. Z wielkim uśmiechem na twarzy poszłam otworzyć. Miałam dobry humor i nic nie mogło mi go popsuć.
- Heeeej - wykrzyknęłam i przytuliłam chłopaka na powitanie.
- Haha miłe powitanie, ale zaraz mnie udusisz - powiedział, a ja puściłam go i stanęłam obok. - ślicznie wyglądasz - powiedział z wielkim bananem na twarzy. Było widać, że również ma dzisiaj doby humor.
- Dziękuję, ale już się tak nie podlizuj.  - powiedziałam i wyjęłam klucze z kieszeni - idziemy?
- Jasne. -  odpowiedział, a ja zamknęłam drzwi i schowałam klucze z powrotem do kieszeni. Ruszyliśmy w stronę windy. Tak, mieszkaliśmy całkiem wysoko, więc ciężko byłoby iść w wysokich szpilkach po schodach. Po chwili byliśmy już na dworze.  Było jeszcze w miarę jasno i ciepło. 
- Tak właściwie to gdzie mieszkają twoi znajomi? - zapytałam po chwili ciszy.
- Jakieś dwie ulice dalej. 
- To dobrze bo dalej nie zaszłabym w tych butach. - w odpowiedzi chłopak uśmiechnął się do mnie słodko. Szliśmy pieszo, więc na miejscu byliśmy po ok. 15 minutach. Stanęliśmy przed
 ogromnym domem. Było już słychać głośną muzykę.
 Daniel pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do środka. Było mnóstwo ludzi, alkoholu i dymu od papierosów.
- Rozgość się - powiedział, a właściwie krzyknął mój towarzysz, ponieważ muzyka zagłuszała go. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zanim się obejrzałam chłopaka już nie było. No pięknie. Nikogo tu nie znałam, a dziwnie tak stać i nic nie robić. Postanowiłam pójść do baru. Zajęłam wolne miejsce i poprosiłam o drinka. Wypiłam jednego, potem drugiego, ewentualnie trzeciego... Postanowiłam pójść trochę potańczyć. Tańczyłam z kilkoma osobami, potem z jakimś chłopakiem. Z tego, co zdążyłam zauważyć miał ładne brązowe loki... Przeprosiłam go, ponieważ chciałam pójść napić się czegoś. 
- Może usiądziesz ze mną i moimi kumplami? - zapytał, kiedy chciałam odejść. W sumie to dobry pomysł, bo nikogo innego nie znałam, a Daniel poszedł sobie nie wiadomo gdzie.
- Okej - powiedziałam na tyle głośno, aby przebić się przez głośną muzykę. Dziwne, że nie przeszkadza to sąsiadom..
Udaliśmy się w stronę jakiegoś stolika. Po drodze mój nowy znajomy przedstawił mi się.
- Jestem Harry.
- Lena - podałam mu rękę i usiedliśmy przy stoliku, gdzie było już trzech chłopaków.
-  Chłopaki to jest Lena - przedstawił mnie swoim kumplom i zwrócił się do mnie - to jest Niall, Louis i Liam.
- Witamy, witamy. Co tak stoicie? Siadajcie. - powiedział jeden z nich, chyba Louis.  Zajęłam miejsce z brzegu. Porozmawialiśmy trochę, wypiłam kolejnego już drinka i zobaczyłam Daniela.  Byłam nadal zła, że  zostawił mnie samą.
- Przepraszam was na chwilkę - powiedziałam i odeszłam szybko, żeby nie zgubić go gdzieś w tłumie.
- Daniel?! - podeszłam do niego i zapytałam z wyrzutem - mogę wiedzieć dlaczego mnie zostawiłeś?
- Przepraszam, musiałem coś załatwić. Jesteś zła? - zapytał z miną kota ze Shreka i nie mogłam się już na niego gniewać.
- Nie jestem, tylko żeby to był ostatni raz - powiedziałam tak, aby zabrzmiało groźnie, ale po chwili obydwoje się śmialiśmy.
- Tak właściwie to chciałem wracać już do domu. Idziesz ze mną?
- Tak wcześnie? Nie, zostanę jeszcze - Było jeszcze zdecydowanie za wcześnie na powrót do domu, więc odmówiłam mu. Pożegnaliśmy się, a po chwili Daniel zniknął.
Postanowiłam pójść do chłopaków, z którymi siedziałam wcześniej, jednak ktoś mnie zatrzymał.
- Hej mała, jesteś tu nowa? - zapytał jakiś nieznajomy.
- Może...
- Jestem Jack - chłopak wydał mi się bardzo tajemniczy.
- Lena - odpowiedziałam trochę niepewnie. Nagle pociągnął mnie za rękę do jakiegoś miejsca, gdzie było mniej ludzi.
- Hej, co robisz?! - zaczęłam krzyczeć, jednak muzyka skutecznie mnie zagłuszała.
-  Ciszej! - zaczął mnie uciszać.
- Czego ode mnie chcesz?! - krzyknęłam zirytowana jego dziwnym  zachowaniem.
- Ja tu tylko w interesach - powiedział i uśmiechnął się tajemniczo - jesteś nowa więc pewnie mnie nie znasz. Trzymaj. - Powiedział i wręczył mi jakieś tabletki. 
- Co to? 
- Przecież wiesz.  Ja potrzebuję klientów, a ty wyglądasz mi na taką, która umie się dobrze bawić - powiedział i mrugnął do mnie - pierwsze za darmo - dodał, kiedy chciałam coś powiedzieć i odszedł. Ja stałam tak chwilę i zastanawiałam się co zrobić. Przecież pigułki, które trzymałam w ręce miały sprawić, że będę bawić się lepiej. Nic wielkiego. Zażyłam więc 'prezent' od Jack'a i poszłam po jakiegoś drinka. Wzrokiem odszukałam chłopaków, z którymi siedziałam przedtem i przysiadłam się do nich.
- Całkiem długo cię nie było - powiedział jeden z nich.
- Haha jaki ty podejrzliwy - powiedziałam i powoli zaczynałam czuć, że pigułki zaczynają działać. 
- Idziemy potańczyć ? - zapytał, chyba Harry. Nie widziałam dokładnie, ponieważ obraz rozmazywał mi się. Zdołałam odpowiedzieć mu, że bardzo chętnie i ruszyliśmy na parkiet. Ostatnie co, pamiętam to taniec, potem film mi się urwał.
 _____________________________________________

 I jak podoba wam się nowy rozdział? 
Tym razem perspektywa drugiej bohaterki, Leny. Piszcie w komentarzach swoje opinie:**

Mam do was ogromną prośbę - o swoich blogach i nowych rozdziałach informujcie nas w zakładce spam <3

 

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 3

Tytuł: "Zgadnij kto to!"
Perspektywa: Sophie Lawrence
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=SswjdoAAJb8

Obudził mnie melodyjny, cichy głos stewardessy, który mówił mi, że za chwilkę lądujemy. Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam je do torebki. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się, po czym wyjrzałam przez okienko, za którym mogłam już dostrzec Londyn. Wspaniały widok.
Już po chwili samolot podchodził do lądowania. Zaczęłam pakować powoli swoje rzeczy nucąc sobie pod nosem utwór The Beatles - Let it be. W końcu mogłam opuścić latającą maszynę. Nareszcie jestem w Londynie...

*Jakiś czas później*

Stanęłam przed drzwiami, podejrzewam, ogromnego apartamentu. Kilkakrotnie zastukałam do drzwi. Po chwili ujrzałam wysokiego mulata. Stanął w drzwiach i się do mnie szczerzył. Nie rozumiałam powodu jego radości, no ale cóż.
- Czy to tu mieszka Lena Moore? - zapytałam trochę niepewnie.
- Tak. - odparł, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Mam coś na czole? - zadałam kolejne pytanie. Powoli irytowało mnie zachowanie bruneta.
- Nie. - usłyszałam kolejną krótką odpowiedź.
- To dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Ty jesteś Sophie, tak? - zapytał zmieniając temat.
- Tak i teraz będę tu mieszkać, więc fajnie by było gdybyś wpuścił mnie do MOJEGO nowego mieszkania i pomógł mi z walizkami. - odpowiedziałam. Chłopak otworzył szerzej drzwi umożliwiając mi wejście do środka, po czym wziął moje torby, które już po chwili również znalazły się w apartamencie.
Kiedy znalazłam się w moim nowym domu, jedyne co z siebie mogłam wydusić, to krótkie: WOW!!! Apartament był przepiękny. Ściany holu pomalowano na beżowo i ozdobiono różnymi obrazami przedstawiającymi m.in Marilyn Monroe czy Audrey Hepburn. Podłoga wyłożona była jasnymi panelami, na których położono czerwony, podłużny dywan. Spojrzałam na sufit. Zdobiły go różnorodne rozety i listwy, które wprawiły mnie w zachwyt. Po chwili ujrzałam szczupłą blondynkę, która się do mnie uśmiechała. Odwzajemniłam gest. W końcu trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie, no nie?
- Jestem Lena, a to Zayn, nasz sąsiad. - przedstawiła się i chłopaka ubranego w  szary sweter, czarne jeansy i białe air maxy.
- Cześć. Sophie. - podałam rękę obojgu i uśmiechnęłam się najładniej, jak potrafię. Mulat zareagował tak samo. Z resztą, on cały czas się szczerzy. - Gdzie mój pokój? - zapytałam po chwili. 
Blondynka zaprowadziła mnie tam, gdzie miałam mieć swoją własną, prywatną przestrzeń. Otworzyła jedne z białych, drewnianych, ozdobnych drzwi, po czym ujrzałam przepiękny pokój. Oszołomiona weszłam do środka. Lena zauważyła moje zdziwienie i postanowiła zostawić mnie tu samą, za co jej ogromnie dziękuję. Zamknęłam drzwi i zaczęłam się rozglądać po moim królestwie. Sypialnia była urządzona w stylu retro, co mi się bardzo spodobało. No i to ogromne łóżko... marzenie każdej dziewczyny! Od razu postanowiłam je wypróbować, rzucając się na nie. Muszę przyznać, ze zdało egzamin. Po chwili zauważyłam dwie pary innych drzwi. Wybrałam te, które były najbliżej mnie. Tak, jestem leniem, przyznaję się. Otworzyłam je i co ujrzałam? Własną łazienkę! Ona również była urządzona w stylu retro. Izba była całkiem duża. Umieszczono w niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy (czyt. wanna, toaleta oddzielona parawanem, zlew, lustro itp.). Czas zobaczyć co kryje się za następnymi drzwiami. Otwieram je i co widzę? Garderobę! Nowoczesną, dużą, WŁASNĄ garderobę! Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że będę mieszkać w takich luksusach. Co prawda wcześniej też tak żyłam, ale to nie to samo. Wcześniej cały mój pokój, tak na prawdę nie był mój, tylko mojej mamy, która zawsze tam wchodziła nawet nie pukając. A teraz to wszystko jest moje i tylko moje! Tak wiem, to zabrzmiało egoistycznie, ale po prostu cieszę się jak głupia, co chyba widać. W końcu się ogarnęłam i zaczęłam rozpakowywać walizki. Zajęło mi to około 120 minut. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 00:23. Wzięłam szybko prysznic, umyłam włosy i poszłam spać. Oczywiście w piżamie.

*Następnego dnia*

Obudziło mnie delikatne pukanie do drzwi. Mruknęłam ciche "proszę", jednak mój gość najwidoczniej nie usłyszał wypowiedzianych przeze mnie słów. Po raz kolejny usłyszałam charakterystyczny odgłos towarzyszący stukaniu palcem o drewniane drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam zirytowana. Jak można budzić człowieka o... 12:17?! Matko kochana, ile ja spałam!? Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na osobę wchodzącą do mojej sypialni. Niestety zamazany obraz nie pozwolił mi dostrzec kto to taki. Dopiero kilkakrotne przetarcie oczu, pomogło mi. Po chwili zobaczyłam Zayn'a. Dziś ubrany był w szary sweterek, czarne jeans'y i białe air max'y. Szczerze mówiąc nie jego się spodziewałam. Podejrzewałam raczej, iż osobą, która postanowiła mnie zbudzić jest Lena.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona jego wizytą.
- Lena prosiła, abym cię obudził, bo śniadanie ci wystygnie. - wyjaśnił z uśmiechem. Nie no, ten chłopak jest jakiś dziwny. Czy on serio musi się tak cały czas szczerzyć? No błagam! Po chwili wyprosiłam go z pokoju, ponieważ chciałam się przebrać, a on nie jest mi do tego potrzebny. Zdecydowanie. Udałam się do łazienki, gdzie szybko się ogarnęłam. Umyłam zęby, a włosy spięłam w luźnego koczka. Założyłam sportowy stanik, zwykły biały t-shirt z napisem: "COOL KIDS DON'T DANCE", szare dresy z opuszczonym krokiem, które uwielbiałam i białe skarpetki. Preferuję chodzenie na bosaka, gdyż nie lubię  kapci. Po wykonaniu tych czynności udałam się do kuchni. Różniła się od reszty apartamentu, który urządzony był w stylu retro. Kuchnia to nowoczesne pomieszczenie, wyposażone w różne urządzenia AGD, m.in. ekspres do kawy, zmywarkę, czy toster. Zasiadłam na jednym z wolnych krzeseł ustawionych przy stole, na którym przygotowane było pysznie wyglądające śniadanie. Lena się mocno postarała. Na stole znajdowały się różnorodne kanapki, a także mleko z płatkami i sok pomarańczowy oraz multiwitamina. Zdecydowałam się na dwie kanapki z szynką oraz serem żółtym i napój o smaku pomarańczy. Nagle do stołu dosiadł się Zayn. Ten to chyba nie wie, że ma swój dom.
- Jak ci smakuje? - zapytał.
- Bardzo dobre. A co mi przepraszam miało wystygnąć? - odparłam. Chłopak się lekko zarumienił.
- Po prostu chciałem cię trochę pospieszyć. - uśmiechnął się delikatnie.
- Aha. Spoko. - mruknęłam i wzięłam się za konsumpcję.
- Tak poza tym, to fajna koszulka. Mam taką samą. - wyszczerzył się, na co ja tylko przewróciłam oczyma.
- Idziemy dziś do klubu. Idziesz z nami? - do kuchni weszła Lena.
- Idziemy, czyli...?
- Ja, Zayn i Daniel. - odpowiedziała.
- Chętnie bym poszła, ale nie mogę. - skłamałam. To znaczy tylko jeśli chodzi o drugą część wypowiedzianego przed chwilką zdania. Miałam ogromną ochotę iść się zabawić, poznać nowych ludzi.... Ale nie z mulatem. O nie, nie zgadzam się. Nie mam zamiaru oglądać jego uśmiechniętej buźki cały dzień.
- Dlaczego? - spytał chłopak, a uśmiech z jego twarzy od razu zniknął. Wow, pierwszy raz go widzę w momencie, w którym się nie szczerzy! Jestem z niego dumna, hahaha!
- Ja.. y... bo.. ten.. mam okres... tak, właśnie i nie mam siły i ochoty na taniec i ogólnie na wychodzenie z domu, więc tu zostanę, a wy idźcie. - początkowo się jąkałam, ale w końcu wybrnęłam z sytuacji. Wątpię w to, aby mi uwierzyli, ale to chyba nie ich sprawa dlaczego nie chcę iść do klubu, prawda? No właśnie! Zjadłam śniadanie, zmyłam naczynia, po czym udałam się z powrotem do swojej sypialni. Włączyłam swojego MacBooka Air i zaczęłam surfować po internecie. Weszłam m.in na facebooka i twittera, na którym napisałam: "Nareszcie spokój ;)". Nie wiedziałam co mogłam jeszcze robić przy komputerze, więc go wyłączyłam. Przed chwilką wspominałam, że mam spokój, prawda? A więc chcę wam oznajmić, iż jest to nieaktualne, ponieważ właśnie do mojego pokoju wtargnął nie kto inny jak Zayn. Juppi!, Tak się cieszę! W końcu dawno się nie widzieliśmy... Matko, za jakie grzechy? Co ja ci Boże zrobiłam, ze na okrągło skazujesz mnie na towarzystwo tego idioty?! Błagam, zrób coś z nim! I właśnie w tym momencie moje prośby zostały wysłuchane. Do mulata ktoś zadzwonił, co spowodowało, że musiał opuścić mój pokój. A to pech, no! Postanowiłam wykorzystać tę okazję, która może mi się więcej nie nadarzyć. Wzięłam szybko czarny sweter, założyłam go na siebie i wyszłam na spacer po okolicy. Kiedyś w końcu trzeba ją poznać, czyż nie?
Po około 5 minutach spacerku znalazłam się w jakimś parku. Siadłam na jednej z ławek i przyglądałam się dzieciom bawiącym na placu zabaw. Tak bardzo chciałabym znów stać się małym dzieciakiem, który niczym się nie przejmuje, ma ogromną wyobraźnię, wierzy w wieczną miłość i ma nadzieję, że życie będzie zawsze tak wspaniałe i beztroskie. Szkoda, że w końcu taki dzieciak będzie musiał się rozczarować. To przykre. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi. Poczułam boski zapach męskich perfum. Po dość niskim i lekko zachrypniętym głosie stwierdziłam, iż to był mój cudowny kolega.
- Zgadnij kto to! - usłyszałam jego radosny głos.
- Zayn, daj sobie spokój.- mruknęłam. Po chwili chłopak siedział już koło mnie. - Czego ty ode mnie chcesz? Możesz przestać w końcu za mną łazić? To irytujące. - powiedziałam.
- Nie, nie mogę. - odparł z uśmiechem. Boże, daj mi siłę.
- Sorry, ale jestem już dużą dziewczynką i nie potrzebuję niańki. - rzekłam.
- Owszem potrzebujesz. - odpowiedział cwaniacko.
- Nie. - zaprzeczyłam.
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Ohh, pocałuj mnie! - krzyknęłam.
- Dobra! - i w tym momencie nasze usta się złączyły.
_____________________________________________________

No i mamy kolejny rozdział ;)
Co o nim myślicie? Ja nie jestem z niego zadowolona... To nie tak miało wyglądać, ale cóż -.-
Chcę tylko powiedzieć, aby ten pocałunek was jakoś szczególnie nie zmylił ^^
Komentujcie <3

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 2

Tytuł:  "Odparłam trochę... zawiedziona?"
Perspektywa: Lena Moore
Muzyka
: http://www.youtube.com/watch?v=-TAiw0NFKTA

Po męczącym locie stałam wreszcie przed drzwiami mojego nowego domu. Odszukałam w swojej torebce klucze i weszłam do środka, ciągnąc za sobą dwie ogromne walizki i torbę. Czułam, że przekraczając próg apartamentu zaczynam nowe życie. Zamknęłam za sobą drzwi, a bagaże rzuciłam na podłogę. Rozejrzałam się dookoła. Od razu w oczy rzucił mi się ogromny salon, potem zauważyłam piękną kuchnię i kilka drzwi, prowadzących zapewne do sypialni. Podeszłam do okna, z którego rozciągał się cudowny widok na panoramę Londynu. Powoli otwierałam każde drzwi i sprawdzałam co kryje się za nimi.

 W całym domu były dwie sypialnie - jedna od razu przypadła mi do gustu. Była jasna i całkiem przytulna, na środku stało wielkie łóżko, a co najważniejsze - miała ogromną garderobę. Postanowiłam więc zanieść tu swoje rzeczy i rozpakować się. Zajęło mi to prawie 2 godziny, ale w końcu wszystko było na swoim miejscu. Wróciłam z powrotem do salonu. Zauważyłam małą kopertę, leżącą na stoliku. Podeszłam bliżej i postanowiłam otworzyć i zobaczyć, co znajduję się w środku. Okazało się, że były to kluczyki i mały liścik - od rodziców. Dowiedziałam się z niego, że na parkingu czeka na mnie mój nowy samochód. Byłam trochę zaskoczona prezentem od rodziców. Nie przyszli nawet pożegnać się ze mną a kupują mi drogi samochód? Widocznie tak bardzo cieszyli się, że wreszcie pozbyli się mnie. Byłam bardzo ciekawa jak wygląda moje nowe autko, więc szybko poszłam sprawdzić. Szłam z tym elektronicznym kluczykiem i sprawdzałam, który z samochodów jest mój. Udało się! W końcu znalazłam. Był to śliczny czarny mercedes. Wsiadłam do środka i dokładnie go obejrzałam. Kiedy mi się znudziło postanowiłam wrócić do domu. Rzuciłam się na mięciutkie łóżko.
Teraz miałam czas na rozmyślanie nad tym, co dalej. Coś na pewno musiało się zmienić. Wiedziałam, że skoro chcę, żeby moje życie zmieniło się, sama muszę się nad tym popracować. W tym momencie wszystko zależy ode mnie. Może po prostu powinnam zmienić swoje nastawienie? Bo przecież mogę być nie wiadomo jak silna, jednak przyjdą chwilę, w których zacznę zastanawiać się, jakby to było mieć kogoś bliskiego, kogoś na kogo zawsze mogłabym liczyć, kogoś z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Nie chcę zawsze tylko zastanawiać się nad tym. Dlatego postanowiłam, że nie mogę mieszkać sama w wielkim apartamencie. Za bardzo mnie przytłaczał. Dodałam więc ogłoszenie o poszukiwaniu współlokatorki. Nie liczę na to, że będziemy przyjaciółkami, ale zawsze to jakieś towarzystwo.
Zrobiłam się głodna, ale niestety lodówka świeciła pustkami. Poszłam więc do jakiegoś małego marketu, który znajdował się prawie na przeciwko mojego domu. Całkiem fajnie to brzmi. Mojego domu. Wreszcie nie mieszkam z rodzicami i nie muszę użerać się z nimi. Dobrze, że sklep był tak blisko, przynajmniej nie zgubiłam się.
Kiedy wracałam do domu, spotkałam mojego nowego sąsiada. Był to całkiem młody, przystojny chłopak. Mieszkał na przeciwko mnie.
- Jestem Daniel - uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Lena - również podałam mu rękę i odwzajemniłam uśmiech.
- Jesteś tu nowa, prawda?
- Tak, a właściwie to jesteś moim pierwszym znajomym w Londynie.
- To bardzo się cieszę. - odpowiedział i zobaczył, że w naszą stronę zmierza chłopak, mniej więcej w naszym wieku. Miał czarne włosy, ciemną karnację, był wysoki i dobrze zbudowany - właśnie idzie mój kumpel, zapomniałem, że byłem z nim umówiony na dzisiaj...
- Nie szkodzi - Odparłam trochę... zawiedziona? uśmiechnęłam się jednak na co on odpowiedział tym samym.
- Spotkamy się jeszcze kiedyś? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Wiesz, właściwie to mieszkamy na przeciwko siebie, więc raczej na pewno. - odpowiedziałam mu z lekkim rozbawieniem w głosie. Nie zdążył już nic powiedzieć bo podszedł do nas jego kolega i przywitał się z nim.
- Lena - powiedział i spojrzał na mnie - to jest Zayn. Zayn to jest Lena - Daniel przedstawił nas sobie.
- Witam koleżankę - odniosłam wrażenie, że chłopak jest bardzo pozytywnie nastawiony - nigdy wcześniej cię tu nie widziałem..
- Dopiero dzisiaj się tutaj wprowadziłam.
- No chyba, że tak. 
- Ja muszę już lecieć - powiedziałam i zaczęłam wygrzebywać kluczę z kieszeni. Nie chciałam im przeszkadzać, a poza tym przypomniało mi się o poszukiwaniu współlokatorki.
- No dobrze. Miło było cię poznać 
- Mi również. Do zobaczenia. -  pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. 
Weszłam do środka, zakupy ostawiłam na swoje miejsce i zrobiłam sobie herbatę. W między czasie włączyłam laptopa. Usiadłam w salonie, weszłam na facebooka, twittera i postanowiłam sprawdzić czy ktoś odpowiedział na moje ogłoszenie. 
Okazało się, że tak. Była to dziewczyna - w moim wieku, z Francji. Załatwiłam wszystkie formalności, potem zadzwoniła do mnie i ustaliłyśmy wszystkie szczegóły. Lot miała o dopiero o 20:00, więc miałam jeszcze trochę czasu, żeby wszytko ogarnąć.  Trochę się denerwowałam, chociaż nie do końca wiem czym. Przez telefon wydawała się całkiem miła.  Teraz pozostało mi tylko czekać...
Zrobiłam jeszcze jakąś kolację i kiedy już wszystko było ogarnięte i posprzątane, usłyszałam dzwonek do drzwi. Trochę niepewnie poszłam otworzyć... 
- Hej - otworzyłam i usłyszałam radosny głos Zayna.
- Cześć... - odpowiedziałam trochę zdziwiona jego wizytą.
- Mogę wejść?
- Jasne - odparłam i przepuściłam chłopaka w drzwiach. Usiedliśmy na kanapie w salonie. - Właściwie to co ty tu robisz?
- Daniel musiał gdzieś szybko iść i kazał mi poczekać. Nie ma go już trochę i mi się nudziło więc pomyślałem, że wpadnę do ciebie.
- Okej. No to skoro tak długo go nie ma to obejrzymy jakiś film? - zapytałam, ponieważ szczerze mówiąc to było dla mnie o wiele wygodniejsze niż rozmowa.
- No dobrze. Jaki?
- Może jakiś Horror?
- Okej. - chłopak zgodził się a ja włączyłam pierwszy lepszy horror jaki znalazłam. Był to "Omen". Zaczęliśmy oglądać. Film trwał 2.5 h  i bardzo nas wciągnął. Akurat kiedy pojawiły się końcowe napisy znów usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam sprawdzić kto tym razem. W drzwiach ujrzałam...
_________________________________________________________

I mamy drugi rozdział ;D
Tym razem z perspektywy Leny.
Piszcie w komentarzach czy wam się podobał :)