niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 7

Tytuł: "Będę na ciebie czekał."
Perspektywa: Sophie Lawrence
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=o_5YIc2LbSk

Rano obudziły mnie delikatne pocałunki, które czułam praktycznie wszędzie. Na twarzy, na ustach, na szyi, na dekolcie... Otworzyłam oczy i ujrzałam Zayn'a.
- Co ty tu robisz? - wymamrotałam przecierając oczy.
- Siedzę. - odpowiedział zmysłowo miziając mnie po ręce.
- To idź stąd. - mruknęłam i chowałam głowę pod poduszkę. Niestety moja prośba nie poskutkowała. Najwidoczniej mój słodki głosik na niego nie działa. - Wynocha! - wrzasnęłam. I jest sukces! Chłopak potulnie opuścił moją sypialnię. Jednak nie mogłam ponownie zasnąć. Wstałam, wzięłam prysznic i poszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Lena jeszcze spała. Nie budziłam jej. Szczerze mówiąc, to nie za bardzo interesowałam się jej osobą. Dziewczyna jest dorosła, więc nie muszę jej niańczyć. Robi co chce, to w końcu jej życie. Kiedy weszłam do kuchni, zastałam tam Zayn'a, który przygotowywał śniadanie.
- To dla ciebie królewno. - musnął moje usta. Podziękowałam mu i zabrałam się za konsumpcję.
- Zayn. Wyjaśnijmy sobie coś. - zaczęłam. - To, że uprawialiśmy seks, nie znaczy, że coś do ciebie czuję. Po prostu miałam na to wszystko ochotę i spełniłam swoją zachciankę. - powiedziałam, a chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem. - No chyba nie sądzisz, że w ciągu dwóch dni można się zakochać, prawda? - zapytałam.
- Emm, tak. Prawda. - mruknął. - Ja już będę lecieć. Cześć. - dodał po chwili i opuścił mieszkanie trzaskając przy tym drzwiami. Ups, chyba serio pomyślał, że coś do niego poczułam. Idiota. Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam się przejść. Udałam się do pobliskiego parku. Siadłam na jednej z wolnych ławek i obserwowałam ludzi tam się znajdujących. Jedni się gdzieś spieszyli, a drudzy, tak jak ja, siadali na ławkach i napawali się tym pięknym dniem. Wokół biegały dzieci, którym sprawiało to na prawdę wiele radości. Żyły tak beztrosko, nie miały żadnych problemów, a ich wyobraźnia sprawiała, że świat je otaczający stawał się piękniejszy. Alejkami spacerowały zakochane pary, trzymając się za ręce i całując co jakiś czas. Gdy obserwowałam tych zakochańców przypomniał mi się związek, w którym byłam niespełna rok temu. Mocno się zakochałam. Byliśmy ze sobą ponad dwa lata. Wierzyłam, że to prawdziwe, silne uczucie. Will codziennie mnie uświadamiał, że jestem miłością jego życia, że nigdy mnie nie zostawi, że jestem jego "jedyną". Teraz wiem ile warte są słowa chłopaka. Jak się okazało William zdradzał mnie przez jakieś pół roku. Wiecie co jest w tym wszystkim "najlepsze"? Że zdradzał mnie z moją najlepszą przyjaciółką. Ufałam im obojgu. Byli dla mnie najważniejsi. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dwie tak bliskie mi osoby zraniły mnie tak cholernie mocno. Dlaczego? Codziennie zadawałam sobie to pytanie. Topiłam smutki w alkoholu, potem narkotykach, aż w końcu starałam się zapomnieć o tym wszystkim uprawiając seks z pierwszym lepszym chłopakiem. Tak, może jestem dziwką, ale ja też mam swoje uczucia. Zrozumiem jeśli ktoś wyzwie mnie od łatwych i puszczalskich. W końcu sama zapracowałam sobie na taką opinię. Jednak nigdy nie zrozumiem tego, jak można kogoś oszukiwać. Kogoś, kto jest dla ciebie cholernie ważny. Przynajmniej tak ci mówił. Nigdy nie pojmę tego, jak można zranić tak mocno drugą osobę. Nigdy...
Nawet nie zauważyłam kiedy, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nie powstrzymywałam ich. Potrzebowałam uwolnić się od tych wszystkich wspomnień. Niestety płacz nie wykasuje mi ich wszystkich z pamięci, ale przyniesie chociaż jakąś ulgę.
Nagle dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Niestety łzy uniemożliwiały mi rozpoznanie go.
- Chusteczkę? - zapytał. Znałam ten głos. Doskonale go znałam. Wyrwałam chusteczkę z dłoni chłopaka i otarłam łzy. Chciałam wstać i odejść, jednak on mi na to nie pozwolił. Chwycił mój nadgarstek i pociągnął w dół tak, że z powrotem siedziałam na ławce.
- Czego chcesz? - spytałam oschle.

- Chcę ci powiedzieć, że to co zrobiłem było największym błędem w moim życiu. Kochałem cię i nadal kocham. Nigdy nie przestałem. Nigdy, rozumiesz to? - odpowiedział patrząc prosto w moje oczy.
- Hahahahahaha. - wyśmiałam go z kpiną. - Kochasz mnie tak? Nie bądź śmieszny, Will. Gdyby tak było, nie zdradziłbyś mnie. Nie poszedł byś do Alice. Gdybyś mnie kochał, powiedziałbyś jej jak jest na prawdę. Nie zostawiłbyś mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki. - powiedziałam starając się być opanowaną.
- To ty mnie do cholery zostawiłaś! - krzyknął.
- Ja cię zostawiłam?! To ty mnie kurwa zdradziłeś, nie ja! To nie ja uprawiałam seks z innymi, gdy byłam w związku z tobą. Kiedy byliśmy razem nie spojrzałam na żadnego innego chłopaka, bo tylko ty się liczyłeś! A ty, kurwa, co?! Ty wolałeś moją najlepszą przyjaciółkę! Jesteś żałosny! - wrzeszczałam i zaczęłam biec w nieznanym mi kierunku. Jeszcze nie zdążyłam zapoznać się z miastem.
- Sophie! Sophie stój! - słyszałam za sobą jego głos, ale nie zatrzymywałam się. Nagle poczułam jak szarpie mnie za dłoń, co powoduje, że staję na wprost niego zdecydowanie za blisko. Nasze ciała się stykają, a oddechy mieszają. Znów tonę w tych jego wspaniałych, brązowych tęczówkach. Nagle chłopak mnie całuje. Nie potrafię przerwać tej czynności. Nie odwzajemniam pocałunku, ale go nie przerywam. Co się ze mną dzieje? Przecież on mnie zdradził! Właśnie do mnie dotarło, ze pomimo tego, ze zerwałam z nim rok temu, moje uczucie nie wygasło. Nadal go kocham. Wciąż mam świadomość, że wolał moją przyjaciółkę, ale nie potrafię go nie kochać. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek, natomiast chłopak go pogłębił. Z każdą chwilą robiliśmy to coraz bardziej zachłannie.
- Sophie, wróć do mnie, błagam. Nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować. - wyszeptał.
- Jakoś dawałeś sobie radę przez ten rok. - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało. - odpowiedział.
- Powiedz... Alice cię rzuciła? - spytałam z kpiną w głosie.
- Nie. Ja ją. Za każdym razem, gdy na nią spoglądałem widziałem ciebie. Za każdym razem, gdy smakowałem jej ust, czułem twoje. Każdej nocy myślałem i śniłem o tobie. Nie o Alice. To ty jesteś moją największą miłością. To ty jesteś moim największym marzeniem. To ty jesteś całym moim światem. Kocham cię. - powiedział muskając co chwila moje usta. Nie wiedziałam co mam robić, jak się zachować. Dać mu jeszcze jedną szansę, czy sobie odpuścić. Co jeśli zdradzi mnie po raz kolejny? Co jeśli znowu mnie zrani? 
- Will, daj mi to wszystko przemyśleć, okej? Ja nie wiem co ja mam robić... Przepraszam. - szepnęłam i ze łzami w oczach wróciłam do domu.
- Będę na ciebie czekał. Nieważne jak długo. Będę! - krzyknął, gdy byłam już jakieś 20 metrów od niego.
Wróciłam do domu i udałam się do swojego pokoju. Nie wiedzieć czemu zaczęłam płakać jak bóbr. Kiedy się ogarnęłam poszłam do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Wybiła godzina 15:00 i Lena postanowiła wreszcie się zbudzić. Dziewczyna nie do końca kontaktowała, a ja nie miałam zamiaru na rozpoczynanie rozmowy. Nie chodziło tu o to, ze jestem chamska czy nie kulturalna, ale o to, ze przez dzisiejsze wydarzenia, nie miałam najmniejszej ochoty na pogaduszki. Wiedziałam, że rozmowa na temat dnia dzisiejszego skończy się moim płaczem, przez który musiałabym się ze wszystkiego tłumaczyć, a tego nie chciałam. Zdecydowanie.
Nagle dziewczyna postanowiła przerwać ciszę, która panowała w kuchni pytaniem jak dotarła wczoraj do domu. Nie chciałam, aby wiedziała, że ja i Harry się dobrze znamy, a co gorsza jesteśmy rodzeństwem przyrodnim. Dlatego też odpowiedziałam, że... jakiś chłopak. Po zjedzonym posiłku udałam się do siebie do pokoju. Aby zabić czas, zaczęłam oglądać "Burleskę". Genialny film! Kiedy mój seans filmowy się skończył, mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam numer Zayn'a.

"Możemy się spotkać? Zayn."
"Mieszkasz naprzeciwko mnie. Nie możesz po prostu przyjść bez zapowiedzi, tak jak to zwykle robisz?"

Nie odczekałam się odpowiedzi. W zamian za to usłyszałam głośne stukanie do drzwi. Tak jak myślałam, był to Malik. Kiedy otworzyłam drewniane wrota, chłopak bez słowa skierował się do mojego pokoju.
- Ej, ja tu jestem! - krzyknęłam za nim zamykając drzwi.
- A ja tu! - odpowiedział równie głośno. Po usłyszeniu tych słów natychmiastowo udałam się do swojej sypialni. 
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam dosyć spokojnie, siadając na łóżku.
- O nas. - mruknął.
- Nie ma nas, Zayn. To była tylko jedna noc. Nic więcej. - odpowiedziałam.
- A więc chcesz mi powiedzieć, że... - zaczął.
- Spokojnie, możesz nazwać mnie puszczalską dziwką i szmatą, ale nie możesz mnie oceniać w ogóle mnie nie znając. - powiedziałam. Wiedziałam jakie słowa cisną mu się na usta, ale nie potrafił ich wypowiedzieć. Bał się. Bał się, że mnie zrani. Trudno, jakoś to przeboleję. Nie obchodzi mnie jego opinia na mój temat.
- Chciałem powiedzieć, że mnie wykorzystałaś, ale skoro tak uważasz...
- To nie zaprzeczysz, prawda? - dokończyłam za niego. Jego odpowiedzią byłą spuszczenie wzroku.
- Nie wstydź się. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale pamiętaj, że ty wcale nie zaprzeczałeś. Mogłeś mnie powstrzymać, a poszedłeś ze mną do łóżka niczym potulny baranek. Ja też mogę powiedzieć, że jesteś męską dziwką i uprawiasz seks z pierwszą lepszą. - posłałam mu zwycięski uśmieszek.
- Nie możesz mnie oceniać. - mruknął.
- Właśnie o tym mówię. Ty też nie możesz. To, ze poszłam do łóżka z tobą, nie znaczy, że robię to każdej nocy z innym, no nie? - powiedziałam. - Wiesz co... Myślę, że ta rozmowa prowadzi donikąd, więc możesz już iść. - dodałam po chwili.
- Dlaczego taka jesteś? - zapytał zatrzymując się przy drzwiach.
- Jaka? - odparłam zdziwiona jego pytaniem.
- Taka... chamska, niedostępna, szczera do bólu. - wyjaśnił.
- To chyba nie powinno cię interesować. W końcu jestem dziwką. Kogo obchodzi co one czują? - warknęłam.
- To ty powiedziałaś, ze nią jesteś, nie ja. - odburknął.
- Tak, ale gdybyś tak nie uważał, zaprzeczyłbyś. - powiedziałam.
- Możesz w końcu przestać?! - krzyknął.
- Co?! - spytałam równie głośno.
- Wmawiać sobie, że jesteś tą cholerną dziwką! Wiesz, że nie jesteś to dlaczego cały czas drążysz ten temat! - wrzasnął.
- A nie mam racji?! 
- Nie, kurwa! - po tych słowach złączył nasze usta w agresywnym, ale namiętnym pocałunku.
__________________________________

No to jest 7 rozdział. Co o nim sądzicie?
Męczyłam się nad nim cały dzień i szczerze mówiąc, nawet jestem zadowolona.
Jednak to nie moje zadanie go oceniać, tylko wasze, dlatego czekam na komentarze :) x

3 komentarze:

  1. jak dla mnie rozdział jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnyy bardzo mi się podoba i czekam na następny i zapraszam tutaj niedługo pierwszy rozdział :)
    http://onedirectionareallforme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny <3
    Czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już te weszłaś/wszedłeś,
to prosimy, zostaw po sobie jakiś ślad.
będzie nam baaardzo miło :)