sobota, 1 grudnia 2012

Prologue

Sophie Lawrence:

Odkąd pamiętam między moimi rodzicami się nie układało. Mama - menadżerka wielu znanych osób, takich jak Katie Melua, Cheryl Cole czy Adele. To ona zarabiała na naszą rodzinę, ona o nas dbała, pomimo braku czasu. A tata? Był leniwym pasożytem czerpiącym korzyści z mamy. Podły materialista, który uważał, że wszystko mu się należy. Zabierał mamie pieniądze i wydawał je na swoje potrzeby. Moja rodzicielka kiedyś mu się sprzeciwiła. Wtedy pierwszy raz ją uderzył. Najwyraźniej spodobało mu się upokarzanie żony, ponieważ często to robił. Gdy miałam 10 lat rodzice się rozwiedli. Przyczyną nie było poniżanie czy bicie mamy. Pomimo tego, ona nadal kochała swojego męża. Była zaślepiona miłością do niego. Wierzyła, że się zmieni, że zrobi to dla niej, dla nas. Wierzyła, że nas kocha. Była w błędzie. Ojciec miał kochankę. Jak się okazało, miał również syna. Mama mu tego nie wybaczyła. Złożyła pozew o rozwód. Wielokrotnie żałowała swojej decyzji, ale nie było odwrotu. Przepłakała wiele dni i nocy. Aby zapomnieć o tym całym wydarzeniu, rzuciła się w wir pracy. Nie miała dla mnie czasu. Żeby mi to wynagrodzić, kupowała mi drogie ciuchy, świecidełka. Dostawałam to, co chciałam. Mama jednak nie przewidziała, że coś takiego może pozostawić na moim charakterze dość duże piętno. Stałam się chamska, zamknięta w sobie, rozpuszczona... Nie miałam przyjaciół. Można powiedzieć, że nie miałam nawet matki. Była pochłonięta pracą. Cały czas gdzieś wyjeżdżała, a ja? Ja byłam zdana tylko i wyłącznie na siebie. Pewnego dnia przyszła do domu z jakimś mężczyzną. Znałam go z telewizji. Był aktorem. Chciałam jej szczęścia, a on jej to zapewniał. Wkrótce się pobrali. Chwilowo moje stosunki z mamą się poprawiły, jednak potem wszystko wróciło do normy. Praca, wyjazdy... Znów zostałam sama. Pocieszenia szukałam w klubach. Często topiłam smutki w alkoholu, a stres rozładowywałam paląc papierosy, ewentualnie lądując w łóżku z jakimś chłopakiem. Czasem czułam się jak dziwka, ale nie przeszkadzało mi to. I tak nikt się mną nie interesował, nikogo nie obchodziło co robię, z kim i dlaczego. Miałam gdzieś to, co ludzie sobie o mnie pomyślą. W końcu to moje życie i moje ciało, mogę robić z nimi co chcę. Pół roku temu poznałam James'a. Wspierał mnie, pocieszał, pomagał. Zaprzyjaźniliśmy się. Przynajmniej takie odnosiłam wrażenie. Wkrótce wciągnął mnie w narkotyki. Uzależniłam się. Bez nich nie mogłam normalnie funkcjonować. Próbowałam to rzucić. Nawet poszłam na odwyk. Trochę mi to pomogło, ale nie sprawiło, że całkowicie się od nich "odizolowałam". Co prawda nie czuję tak wielkiej potrzeby "spożywania" ich tak jak kiedyś, ale jednak została we mnie jakaś ich część. Wielokrotnie chciałam ze sobą skończyć, jednak nie miałam na tyle odwagi. Nie widzę sensu w dalszym życiu. Alkohol, papierosy, seks z kim popadnie i narkotyki... Z tymi uzależnieniami, nie mam szans na normalne życie... Może jednak warto spróbować? Może zacząć wszystko od początku? W nowym miejscu, w otoczeniu innych ludzi... Może to mi pomoże? To się okaże...

Lena Moore:

Zawsze byłam szczęśliwa. Miałam rodzinę, przyjaciół, zawsze mogłam zwierzyć się komuś, czułam, że jest ktoś dla kogo jestem ważna. Jednak z czasem wszystko w moim na pozór 'idealnym' życiu zaczęło się zmieniać, zmieniać na gorsze. A może wizerunek tego idealnego świata wyglądałby lepiej beze mnie? Zawsze zastanawiałam się co takiego złego zrobiłam, przecież byłam wtedy tylko dzieckiem. Tak po prostu, wszyscy odwrócili się ode mnie, tak jakbym im coś zrobiła. Może to los lubi wystawiać mnie na próby. Rodzice mieli stresującą pracę i za wszystkie swoje niepowodzenia obwiniali mnie. Powtarzali , że nie chcą takiej córki, że jestem beznadziejna. Kiedy mieli zły humor, zawsze znajdowali jakiś powód, nawet tak błahy jak mały bałagan w pokoju, czy kiepska ocena z kartkówki. Potem przepraszali, a ja udawałam, że wszystko jest w porządku i historia znowu się powtarzała. Przeprosiny przeprosinami, ale ja i tak do dzisiaj wszystko to pamiętam, wciąż słyszę ich kłótnie, wyzwiska. Przez problemy w domu stałam się zamknięta w sobie. Może to jest przyczyną tego, że wszyscy przyjaciele odeszli? Nie wiem czy będę w stanie jeszcze komuś zaufać. Po tych wszystkich wydarzeniach jestem silniejsza. Słowa nie mogą mnie już zranić. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę już wylewać łez. Teraz wiem, że nie potrzebuje przyjaciół. Żyję we własnym świecie, w świecie, do którego nikt nie ma wstępu. Miłość jest przereklamowana, marzenie się nie spełniają, a jeżeli ktoś zdradził , zrobi to kolejny raz - to rzeczy, których nauczył mnie okrutny los, tym się kieruję. Żeby odreagować chodziłam na imprezy, miałam nawet znajomych. Problem był jedynie w tym, że nawet ich nie lubiłam. Nie mam nawet złudzeń, że kiedyś będzie lepiej, że obudzę się z myślą, że ten dzień będzie tym lepszym. 'Nadzieja matką głupich' -  to cały czas sobie wmawiam. Ale może jednak nadzieja jest czymś ważnym? Czymś, czego żaden człowiek nie jest w stanie się wyrzec? Może to właśnie ona pozwala nam przetrwać w świecie pełnym nienawiści? Niestety nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wracając do szarej, smutnej rzeczywistości, to rodzice wpadli na 'genialny' pomysł. Postanowili że do ostatniej klasy liceum będę chodzić w Londynie. Kupili mi nawet apartament. Wszyscy zawsze narzekają, że dobra materialne nie zastąpią rodzinnej miłości. Może jestem inna, ale mi to pasuje. W końcu co pozostało człowiekowi, który nie wierzy w wartości, które według innych są najważniejsze. W ten sposób mogą chociaż po części wynagrodzić mi wszystkie złe chwile.  Może nie powinnam użalać się nad sobą, w końcu ludzie mają o wiele większe problemy od moich. Może jest jeszcze na świecie ktoś, kto byłby warty uwagi i poświęcenia? Może w Londynie zacznę układać sobie życie na nowo? Słyszałam już nie raz, że jestem młoda i całe życie przede mną. W każdym razie czas pokaże czy coś może się jeszcze zmienić...
____________________________________________________

Witamy!
No to mamy prolog ;)
Jak Wam się podoba?

Tego bloga prowadzimy we dwie: Ada i Ania (Schooki i 1DsLover_x3)
Będzie nam bardzo miło jeśli zostawicie po sobie jakiś ślad
w postaci komentarza czy dołączeniu do obserwatorów ;)

Za niedługo pojawi się 1 rozdział z perspektywy Sophie.
Mamy nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba i będziecie odwiedzać naszego bloga ;)

Zapraszamy!




6 komentarzy:

  1. no widzę, że prolog się udał. ♥ dziewczyny mają smutne życie, a mam nadzieje, że wszystko się zmieni. liczę na to :D

    pozdrawiam : - *
    zapraszam : http://opowiadaniedagmaryoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. prolog mnie mega zaciekawił <3 napisz kiedy dodasz pierwszy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny prolog ;)
    Coś czuję, że zapowiada się genialny blog... ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny prolog , bardzo mi się spodobałpoczątek ;D

    zapraszam do mnie :
    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, super! to dopiero prolog a już mnie wciągnęło *o* Bardzo mi się podoba :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny prolog. Zapowiada się świetnie...

    OdpowiedzUsuń

Skoro już te weszłaś/wszedłeś,
to prosimy, zostaw po sobie jakiś ślad.
będzie nam baaardzo miło :)