Tytuł: "Czego ode mnie chcesz?"
Perspektywa: Sophie Lawrence
Pewnie znów wylądowalibyśmy w łóżku, ale zorientowałam się, że nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę uprawiać seksu z Zayn'em. Dlaczego? Bo kocham Williama. To on jest panem mego serca, pomimo iż mnie zdradził z moją najlepszą przyjaciółką. Obiecałam sobie, że całkowicie go oleję, że nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Miałam wyrzucić go z mojego serca, ale nasze ostatnie spotkanie dało mi do zrozumienia, że choćbym nie wiem jak się starała, nie przestanę go kochać. Nigdy. Mówią, że stara miłość nie rdzewieje. Coś w tym chyba jest. Dlatego też postanowiłam zerwać z Zayn'em wszelkie kontakty. Wiem, że to głupie, bo mieszkamy na przeciwko siebie i wylądowaliśmy razem w łóżku, ale muszę o nim zapomnieć.
- Zayn stój. - wyszeptałam między pocałunkami, jednak chłopak zignorował moją prośbę. - Przestań, słyszysz! - uniosłam się i odepchnęłam Malika. Zdezorientowany mulat patrzył na mnie z niedowierzaniem. - Ja... nie mogę. - wyjaśniłam szeptem. Pytający wzrok Zayn'a spowodował, że zaczęłam mu się tłumaczyć. Sama nie wiem dlaczego. - Posłuchaj... Ja niecały rok temu zakończyłam pewien związek. Dziś spotkałam się z Will'em i zrozumiałam, że nadal go kocham. Postanowiłam dać mu drugą szansę, więc my... nie możemy się dłużej spotykać. Przepraszam. - do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciało mi się płakać ze względu na Malika. Po prostu w mojej głowie pojawiły się bolesne wspomnienia... Nieważne. W każdym bądź razie, mulat stał cały czas w tym samym miejscu i patrzył się gdzieś w przestrzeń.
- Przynajmniej wiem na czym stoję. - mruknął i chciał opuścić moje mieszkanie, ale mu przeszkodziłam.
- Zayn? - chwyciłam jego nadgarstek. Chłopak odwrócił się, aby na mnie spojrzeć. - Przepraszam. - szepnęłam, a Malik ponownie ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Zrobiłam to samo. W końcu ktoś je musiał za nim zamknąć. Po wykonaniu tej czynności, wzięłam z szafki kuchennej tabliczkę czekolady i poszłam do swojego pokoju. Kiedy znalazłam się w środku, zamknęłam drzwi na klucz, po czym położyłam się na łóżku. Nie minęło 5 minut, kiedy pochłonęłam całą mleczną czekoladę. Zawsze tak robię, gdy jestem wściekła i smutna. Chore, no nie? Niby dlaczego miałabym być smutna? Odrzuciłam chłopaka, z którym łączył mnie tylko seks, aby dać szansę temu, którego kocham. Normalny człowiek powinien się cieszyć z tego powodu. Przecież to prawidłowa decyzja. Czyż nie? Miałam świadomość, że dobrze zrobiłam. Mimo to, jakiś wewnętrzny głos mówił mi, że moja decyzja to jeden wielki błąd. Doszłam do wniosku, że to wszystko zależy od perspektywy. Z jednej strony dobrze zrobiłam, bo daję szansę temu, którego kocham. Z drugiej, temu, który zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. Co ja mam kurwa zrobić? Do wróżki się udać? Powiem szczerze: pierwszy raz w życiu nie wiem co mam zrobić, jak się zachować. Po prostu nie wiem. W głowie mam cholerną pustkę. Gdybym tylko miała możliwość poradziłbym się kogoś, nawet Leny. Niestety jest to niemożliwe, ponieważ moja współlokatorka po raz kolejny nie wróciła na noc. Ta to ma beztroskie, kurna, życie! Pff, co ja będę rozpaczać. Jestem twarda! - wmawiałam sobie, ale nie za bardzo mi to pomogło. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze niedawno byłam inna. Taka... bezuczuciowa, arogancka, niezależna, a teraz?
Postanowiłam odreagować. Przebrałam się w skórzaną małą-czarną z baskinką i szpilki w tym samym kolorze. Włosy wyprostowałam i związałam w wysoką kitkę, po czym opuściłam mieszkanie i udałam się do pobliskiego klubu. Muszę przyznać, że miałam mały problem z trafieniem, ponieważ szłam tam po raz pierwszy i nie zdążyłam zapoznać się z tą częścią miasta. Po jakiś 20 minutach, w końcu dotarłam na miejsce. Ochroniarze bez problemu mnie wpuścili. Z resztą widziałam jak wchodzą tu nawet 15-latki, więc co ja się w ogóle dziwię. Trzeba będzie znaleźć jakiś lepszy klub, ale nie dziś. Kiedy znalazłam się w środku, od razu uderzył mnie charakterystyczny zapach takich miejsc. Mieszanina perfum, papierosów, alkoholu i potu. Jedno słowo określające tę woń: fuj! Ale idzie się przyzwyczaić. Pierwsze co zrobiłam, to podeszłam do baru, aby zamówić jakiś napój z odrobiną procentów. Barman podał mi zamówionego przeze mnie drinka, którego od razu wypiłam i ruszyłam na parkiet. Początkowo tańczyłam solo, jednak potem dołączył do mnie jakiś wysoki chłopak. Jeśli chodzi o jego fryzurę... Hmm. Wyglądał tak, jakby miał na głowie mop pokręcony lokówką. Jednak chłopak sam w sobie był przystojny, a te kędziorki dodawały mu uroku. Nagle mój partner od tańca zaproponował mi drinka. Dla mnie byłby to już drugi w ciągu 15 minut, ale nie mam w zwyczaju odmawiania alkoholu. Z resztą innych używek również. Jestem kulturalna w końcu, no nie? Rodzice uczyli mnie asertywności, ale teraz można powiedzieć, że nie mam i nigdy nie miałam rodziców, więc... tak jakby nikt mnie niczego nie nauczył. Byłam samodzielna. Zawsze. Chłopak pociągnął mnie w stronę baru. Tylko jedno krzesło było wolne, więc jak przystało na dżentelmena, ustąpił mi miejsca.
- Może zechcesz mi zdradzić swoje imię? - zapytał uśmiechając się zalotnie.
- Sophie... Jestem Sophie. - przedstawiłam się odwzajemniając gest.
- Harry. - podał mi rękę, którą uścisnęłam.
Nagle poczułam potrzebę skorzystania z toalety, więc grzecznie przeprosiłam nowego kolegę i udałam się tam, gdzie król chodzi piechotą. Weszłam do jednej za kabin, zrobiłam to, co miałam zrobić, po czym umyłam ręce i "przypudrowałam nosek". Nagle usłyszałam za sobą znajomy mi głos.
- Ooo, Lawrence. Dawno się nie widziałyśmy. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Emily. - wysyczałam przez zęby spoglądając na dziewczynę.
- Też się cieszę, że cię widzę złotko. - uśmiechnęła się sztucznie.
- Czego ode mnie chcesz? - warknęłam. Brunetka zaśmiała się na moje słowa. Jednak nie był to sympatyczny śmiech. Był on chamski, wrogi i sarkastyczny. Przy tym tak głośny, że aż uszy bolały.
- Jak myślisz... Czego ja mogę od ciebie chcieć? - zapytała zbliżając się do mnie.
- Nie licz na to. - powiedziałam, gdy domyśliłam się o co jej chodzi.
- Skarbie, chyba nie chcesz, aby pewne zdjęcia i filmiki wyciekły do internetu, co? - ton jej głosu był przesłodzony tak bardzo, że mocniej się chyba już nie dało.
- O czym ty mówisz? Jakie zdjęcia? - dopytywałam zirytowana tą całą sytuacją.
- Na przykład jak handlujesz narkotykami, jak grozisz Chuck'owi przystawiając mu lufę do głowy... - zaczęła wymieniać.
- Dobra, skończ już. Czego chcesz? - przerwałam jej.
- Ciebie. - szepnęła i wpiła się w moje usta. Wiedziałam do czego za chwilę te dziewczyna doprowadzi, ale nie miałam innego wyjścia. Nienawidzę tej suki! Z obrzydzeniem odwzajemniałam jej pocałunki. Brunetka pociągnęła mnie do jednej z kabin. Nie muszę chyba opisywać co się tam działo. Na szczęście był to tylko szybki numerek. Niestety tej dziwce nigdy jeden raz nie wystarcza. Powiem szczerze: czuję się zgwałconą. Pewnie teraz pomyślicie dlaczego nie mogę tego po prostu zgłosić na policję? Otóż, gdybym tak zrobiła, Emily przekazałaby im wszystkie zdjęcia i filmy, na których handluję narkotykami itp. Kurwa, w co ja się wplątałam!
Kiedy skończyłyśmy, poprawiłam rozmazany od łez makijaż i wróciłam do Harry'ego. Niestety nie miałam już ochoty na dalszą zabawę, więc przeprosiłam go i udałam się do domu. Chłopak chciał mnie odprowadzić, jednak ja byłam nieugięta i nie pozwoliłam na to. Potrzebowałam samotności.
Spokojnie, powoli wróciłam do apartamentu, który musiałam dzielić z dziewczyną, która szlaja się gdzieś po nocach i nie wiadomo co robi. Na miejscu znalazłam się po 10 minutach. Otworzyłam drzwi i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po wejściu do środka, było zdjęcie szpilek. Następnie udałam się do łazienki. Po drodze usłyszałam krzyk Leny:
- Gdzie byłaś?
- To cię chyba nie powinno interesować. Mnie nie obchodzi co robisz, gdy nie wracasz do domu na noc, więc ciebie niech nie obchodzi co robię ja. - odparłam. Miałam dosyć zachowania tej dziewczyny, pomimo tego, że praktycznie z nią nie rozmawiam. Może to i lepiej.
- Przepraszam, że chciałam być miła. - powiedziała stając na przeciwko mnie.
- Mhmm. - prychnęłam i poszłam do siebie. Dziewczyna uczyniła to samo.
Wzięłam czystą bieliznę i poszłam się wykąpać. Nalałam do wanny gorącej wody, wsypałam płatki róż i weszłam do środka. Rozluźniłam wszystkie mięśnie, zamknęłam oczy i zaczęłam się relaksować. Uwielbiam takie chwile, gdy mogę pobyć sama w ciszy i spokoju.
Nagle mój telefon zawibrował, przerywając tym samym błogi stan, w którym się znajdowałam. Spojrzałam na wyświetlacz. Osobą, która postanowiła do mnie napisać okazała się Emily.
"Spotkajmy się jutro w Hyde Park'u o 2 pm. Mam dla ciebie propozycję."
Super. Wspominałam już, że nienawidzę tej zdziry?
__________________________________________________
A więc tak. Rozdział jest.
Przepraszam, że dopiero teraz go dodaję, ale wcześniej nie miałam ani weny, ani czasu.
Poza tym problemy z internetem nie szczególnie ułatwiły mi to zadanie.
No cóż, trudno się mówi.
Nie ma żadnych zdjęć, ani muzyki, a rozdział nie jest najlepszy.
To wszystko dzięki temu, że pisałam i nadal piszę to wszystko na komputerze stacjonarnym należącym do moich rodziców.
Nie mam tu żadnych swoich danych, więc przepraszam za te braki.
Mam nadzieję, że rozdział się jednak podoba i zechcecie zostawić po sobie jakiś ślad...
Na przykład komentarz czy coś :)